"W czasie wiosennych deszczów i jesiennych roztopów, kiedy błoto i glina wiązały koła wozów, kiedy nogi grzęzły w bryjowatej mazi, nikt ze wsi nie mógł dotrzeć do chałupy Bystroniów. I nikt się tam specjalnie nie spieszył. Wieś położona niżej, u stóp Bukowej Kopy, rozciągała się długą, wijącą wstęgą, omijając Jaworowy Stok i bystry potok bulgocący wśród szerokich liści lepiężnika. Ludzie byli tam zwyczajni, pracowali ciężko na kamienistych spłachetkach, wyrywając z trudem niebogatej ziemi skąpe plony — ziemniaki, owies i liche żyto. W oborach ryczały krowy, podzwaniały zbyrkadłami małe stadka owiec. Drogami pełnymi kamieni wspinały się czasem silne włochate koniki. Wieś otaczał od północy gęsty świerkowy las, pełen porostów i paproci. Wyżej kępy świerków przenikały się z płaskimi jęzorami kosówki, wśród której wystrzelały pojedynczo rosnące żylaste i pokraczne sosenki — „krzywulce”. Dalej rozciągała się łąkami kraina hal aż do stóp Sinej Turni, która czasem przybierała ostry odcień granatu."