„Lekarka nazistów” to debiut Anny Rybakiewicz. Dodam, że debiut całkiem udany. A mogę pozwolić sobie na takie stwierdzenie, bo ostatnio kilka książek o tematyce wojennej w dość krótkim czasie przeczytałam: „Dziecko Holokaustu”, „Dziewczyna z Berlina”, „Rzeźnik z Lyonu”, „Dzieci nazistów”, „Dziewczyna lotnika”, „Świat na nowo”.
Alicja Sambor, lekarz chirurg, ucieka z Warszawy wraz z córką po rozstrzelaniu jej męża przez Gestapo. Podczas ucieczki są świadkami wypadku i Alicja udziela pomocy, ratując życie, niemieckiemu żołnierzowi. Nie zwraca uwagi na fakt, że jest to wróg, dla niej to człowiek, który potrzebuje natychmiastowej pomocy.
„służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu; według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując im należny szacunek...”
Ten wyimek z przysięgi lekarskiej, którą składają lekarze, powinien później kierować każdym z nich. Takim człowiekiem właśnie jest Alicja. Nie zważa na narodowość czy poglądy. Pacjent to pacjent i kropka. To człowiek, który potrzebuje pomocy teraz, zaraz i trzeba mu jej udzielić, bez względu na konsekwencje. A one będą, bo dla okolicznych mieszkańców Alicja stanie się odtąd wrogiem, kolaborantem, kochanicą Niemców.
Komendant Franz Hizel jest...