Małe miasteczko pod Gdańskiem zmaga się z bardzo mroźną i nieodpuszczającą zimą. W sumie nie byłoby to takie straszne, bo zimą poniekąd jest to normalne. Jednak w czasie kiedy temperatura porządnie spadała w dół, ginął ktoś z miasteczka. Gdyby to była jedna osoba, można by, zrzucić winę na nieodpowiedzialność (w końcu denat posiadał w sobie nieprzyzwoicie dużą dawkę alkoholu), jednak trupów tylko przybywało, a ludzie zaczęli szeptać, że klątwa powróciła. Sprawą bardzo szybko zainteresowała się Felicja - lokalna rzeczniczka prasowa - oraz lokalna policja. Felicja obrała sobie za cel pociągnąć ludzi za język i znaleźć odpowiedź, kto stoi za zabójstwami. Miała jednego świadka, który przeżył starcie z zabójcą, twierdząc, że spotkał niezwykle piękną Królową Śniegu. Jednak ile w tym prawdy, a ile upojenia alkoholowego?
Czy Królowa Śniegu istnieje? A jeżeli tak, to jakie motywy może mieć baśniowa postać?
—————
„Królowa śniegu” to moje pierwsze spotkanie z autorką. Książkę zaliczyłabym do całkiem przyjemnych. Posiada w sobie nutkę tajemnicy, można powiedzieć, że też trochę magii - w końcu niecodziennie po lasach grasuje postać z baśni. Same zbrodnie nie należą do brutalnych, ale wspomnienia, które posiadają mieszkańcy, już wywołują ciarki na plecach. Nie tylko ze strachu, ale i współczucia. Cała otoczka tej historii bardzo wciąga. Na pewno przydałoby się tej historii więcej brutalności, myślę, że wtedy zyskałaby większe grono odbiorców. Na mnie czek...