Przemysław Piotrowski ukończył studia na Uniwersytecie Zielonogórskim, studiował również w Hiszpanii i USA. Były dziennikarz „Gazety Lubuskiej”, w której najpierw zajmował się tematyką sportową, potem – śledczą. Debiutował w 2015 roku thrillerem historycznym Kod Himmlera. I ja postanowiłam zapoznać się z tym debiutem po tym, jak przeczytałam świetne, w mojej opinii, „Piętno”.
Jako, że to debiut nie będę się bardzo znęcać, bo wiem, jak autor pisze teraz, wiem jaki progres zrobił od 2015 roku.
„Kod Himmlera” to thriller z wątkami historycznymi, paranormalnymi, znajdziecie w nim sensację, przygodę i romans. No właśnie… trochę tego wszystkiego było za dużo, taki domowy bigos, gdzie wrzucasz wszystkie resztki z lodówki i czasami wychodzi znakomity, czasami niestety nie. W tym przypadku nie smakowało tak, jakbym chciała. Ogromną pretensję mam do redakcji, należałoby raczej powiedzieć, jej braku. Bo chciałabym z pełnym przekonaniem powiedzieć, że to mogłaby by być rewelacyjna historia, gdyby popracować trochę bardziej nad językiem i powywalać zupełnie zbędne wątki i opisy, które sprawiły, że lektura stawała się nużąca, a dialogi śmieszne i sztuczne.
Wielbicielom teorii spiskowych, tych najbardziej niesamowitych, książka może się podobać. Dla innych ta sensacyjna historia z szalonymi naukowcami na czele, nie przemówi. Jedno muszę autorowi przyznać – ma człowiek wyobraźnię! I cieszę się bardzo, że przygodę z nim zaczęłam...