Przygnębiająca. Pobudzająca do refleksji. Wyrazista.
Książka o kobietach. I raczej dla kobiet. W treść „Kociego oka” autorka umiejętnie wplotła wątki autobiograficzne, wiedzę przyrodniczą, z dziedziny fizyki i matematyki, wydarzenia rzeczywiste właściwe dla czasu opowiadanej historii - i pewnie dzięki tym elementom trudno się oprzeć wrażeniu, że opisywane w książce zdarzenia, dzieła sztuki i osoby są prawdziwe.
O dorastaniu, o tym co nas kształtuje, o pamięci i przemijaniu, o traumach, o sztuce.
Pierwsza połowa czytała mi się cudnie. Pochłonęła mnie całkowicie, wciągnęła do tułaczego życia po lasach północnej Kanady, dziewczęcych marzeń o dziewczęcym świecie, dziecięcej walce z odrzuceniem. W miarę, jak bohaterka dorastała, odnosiłam wrażenie, że coraz mniej ze środka a bardziej z boku towarzyszyłam jej przeżyciom, rozterkom, poszukiwaniu siebie. Jakby zelżały emocje, jakby powoli uchodziło powietrze.
W drugiej połowie oczarowało mnie oswajanie starości i przemijania. I jeszcze puszczone przez autorkę oko do odwiecznych dywagacji „co autor miał na myśli” (z rozmyślaniami autorki na te tematy spotkałam się już w zbiorze jej opowiadań „Kamienne posłanie”). Mistrzostwem, w moim odczuciu, są opisy dzieł, które tworzyła narratorka. Jakbym je oglądała, a w niektórych momentach - jakbym towarzyszyła artystce w ich tworzeniu.
Świetne pióro. Piękny język. Ciekawe i bardzo trafione metafory. Porywające opisy przedmiotów, ludzi, miejsc. ...