Wolicie czytać kontynuacje serii od razu, czy mieć przerwę między książkami?
Zaczynając „Gniew Nowych Bogów” uświadomiłam sobie, że nie pamietam ze szczegółami, co się działo w I tomie 🙈 ciężko było mi się wciągnąć, wiec na przyszłość będę sobie powtarzać chociaż ostatnie rozdziały danej książki przed jej kontynuacją.
Mam bardzo mieszane odczucia względem GNB. Autorka nie daje czytelnikowi odetchnąć. „Krew Nowych Bogów” zakończyła się pokonaniem jednego antagonisty i bohaterowie od razu muszą szykować się do walki z kolejnym. To mi absolutnie nie przeszkadzało, wątek był ciekawie poprowadzony, trzymał w napięciu i zaskakiwał. Świat został jeszcze bardziej rozbudowany, mamy okazje eksplorować go zarówno w teraźniejszości jak i poznawać jego historie, dowiedzieć się jak wyglądała Wielka Wojna. Również stylistycznie widać, że Kasia wskoczyła na wyższy level 😁 doceniam, że nie boi się brutalnych opisów, a niektóre pomysły na tortury autentycznie mnie przeraziły!
Miałam jednak problem z mnogością wątków, której towarzyszyło wiele różnych perspektyw - dla mnie często niepotrzebnych. Nie rozumiem tej mody na pokazywanie każdego punktu widzenia 🙈 jest mi wtedy o wiele trudniej zżyć się z bohaterami, którzy są dla mnie w książkach najważniejsi, bo nawet jak fabuła kuleje, świat jest niedopracowany, to jak zależy wam na postaciach to jesteście w stanie to przełknąć.
Ucieszyło mnie, ze mniejszy udział w GNB ma relacja Tristana i Laveny bo za nimi...