Pamiętam, jak pierwszy raz trafiłam na Katarzynę Wycisk i jej książki. Przyznam, że bardzo długo zwlekałam z zapoznaniem się z jej literaturą. Kasia jest samowydawcą, a niestety dotyczący ich stereotyp jest niezbyt pozytywny. Niestety, ale jak ktoś wydaje samodzielnie książkę, sprawia wrażenie, że wydawnictwa go odrzuciły. Jeżeli poznamy bliżej autorkę, dowiemy się, że w jej przypadku było odwrotnie – to ona odrzuciła wydawców. Czy był do dobry, czy zły wybór prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy. Faktem jest, że Kasia odniosła pewien poziom sukcesu, a jeżeli przeczytamy jej książki, szybko przekonamy się, że zasługuje na dużo, dużo więcej.
Gniew Nowych Bogów jest drugim tomem serii Kroniki Krwi i Mroku. Pierwszy – Krew Nowych Bogów – bardzo mi się podobał, więc tym razem nie zwlekałam. Jak tylko pojawiła się przedsprzedaż, natychmiast skorzystałam z okazji. Powieść była przedpremierowo dostępna na Legimi, jednak tym razem nie chciałam odbierać sobie przyjemności z czytania w papierze. Długo nie mogłam się jej doczekać, ale jak tylko trafiła w moje ręce, od razu się za nią wzięłam.
Pierwszy tom zakończył się w pozornie zamkniętej akcji. Niestety szybko okazuje się, że to, co w pierwszej części zdawało się być niepozorne, teraz przemienia się w straszliwe zagrożenie, z którym Drake będzie musiał sobie poradzić by uratować nie tylko siebie, ale cały niewielki już świat. Ponownie spotykamy się z Moon, która po stracie bliskich, musi na nowo odnaleźć się w świecie. Drogi naszych bohaterów szybko znów się przeplatają, a kobieta staje się kluczowym elementem w nadchodzącej wojnie. Tylko czy Drake poradzi sobie w starciu z tak niebezpiecznym wrogiem? Ze stworzeniem, którego nie da się zabić nawet magicznym sztyletem?
Powieść prezentuje sobą bardzo wysoki poziom. Widać, że autorka ma doskonale przemyślane to, co ma się dziać nie tylko w kilku kolejnych rozdziałach, ale w całej powieści. Odkrywamy tutaj odpowiedzi, które zadawaliśmy w pierwszym tomie, ale również takie, o które zapytać jeszcze nie zdążyliśmy. Pojawiają się nowi bohaterowie. Nie wszyscy stanowią istotną rolę, ale mogę się założyć, że nie zostali wprowadzeni bez powodu i że już w kolejnym tomie – trzecim – poznamy ich prawdziwe przeznaczenie. To, czego już zdążyłam się nauczyć podczas czytania opowieści Kasi Wycisk, jest to, że nic tutaj nie dzieje się przypadkowo i jeżeli o czymś lub o kimś nasza autorka wspomina, to na pewno będzie odgrywać swoją rolę w bliżej nieokreślonej przyszłości. Dodatkowo styl, którym napisana jest książka, jest bardzo przystępny i niemal za rączkę prowadzi nas przez kolejne strony. Kasia nie boi się pisać rzeczy strasznych czy obrzydliwych i robi to w bardzo obrazowy sposób. Myślę, że nawet osoba o dość ograniczonej wyobraźni, nie miałaby problemu z wyobrażeniem sobie tego, co dzieje się w powieści. Zarówno bohaterowie (choć fantastyczni) i świat (również nie z tego świata) są opisani w taki sposób, że zdają się być prawdziwi i naprawdę gdzieś tam istnieć.
Muszę jeszcze kilka słów napisać o samym zakończeniu, ponieważ mam co do niego mieszane uczucia. Proszę też od razu, aby nikt nie posądzał mnie o schizofrenię, ale… Kiedy skończyłam czytać ostatni rozdział, miałam ochotę wyrzucić książkę przez okno. Siedziałam z szeroko otwartymi oczami i pytałam: dlaczego? Chciałam wyjaśnienia już natychmiast. Gdyby autorka siedziała obok mnie to pewnie zaczęłabym ją okładać poduszką, domagając się odpowiedzi. Po ostatnim rozdziale był jeszcze epilog i w tym epilogu część rzeczy się wyjaśnia. I wiesz co? Miałam ochotę przewrócić oczami i powiedzieć: nie no, już mogłaś to zostawić do trzeciego tomu. Niby nadal nie wiemy, jak dokładnie rozwinie się akcja i co wydarzyło się w ostatnim rozdziale, ale jednak epilog rzuca na to dość sporo światła i mocno mnie uspokoił. Chyba jednak wolałabym pozostać przy etapie okładania poduszką i domagania się odpowiedzi. To wcale nie znaczy, że książka na tym ucierpiała! Podejrzewam, że większość czytelników nawet będzie zadowolona, że ten epilog się pojawił. Po prostu jestem trochę masochistką pod tym względem i lubię się podenerwować nieświadomością.
Przechodząc szybciutko to bardziej pozytywnych rzeczy – nie mogłabym nie wspomnieć o Begleiterze! Jest to absolutnie mój ulubiony bohater! W tej części jest go zdecydowanie więcej niż w pierwszej, w której pojawia się tylko na chwilę. Jego inteligencja i talenty, którymi dysponuje, dodają mu wyjątkowości. Do tego jest przeuroczym i przepięknym stworzeniem, i gdyby można było wyciągnąć z powieści jakąś postać, myślę, że Begleiter byłby jednym z pierwszych na liście.
Jeżeli jeszcze nie miałe(a)ś okazji poznać Kronik Krwi i Mroku, to… na co czekasz? Naprawdę jest to porządna fantastyka. Ta seria jest idealnym dowodem na to, że polska fantastyka również potrafi być napisana na najwyższym poziomie. Mamy tutaj wszystko, czego w tego typu powieściach potrzebujemy. Mamy magicznych bohaterów, których możemy podziwiać. Mamy również niebezpiecznego wroga, którego pokonanie wydaje się być niemal niemożliwe, ale przecież nie ma rzeczy niemożliwych. A jeżeli coś jest niemożliwe, to trzeba pójść po kogoś, kto o tym nie wie, on wtedy przyjdzie i to zrobi. Drake jest właśnie takim bohaterem, który nie wie, że pokonanie wroga jest niemożliwe, także przyszedł i próbuje. A czy mu się uda? Mamy tutaj magiczne stworzenia – niektóre są bardziej przyjazne, inne mniej, ale każde dostarczy nam wrażeń. Mamy też świat do uratowania, nawet jeżeli ten świat nie jest idealny. A dla kobiet spragnionych miłości, znajdą się również wątki romantyczne. Mimo że nie wypływają one na pierwszy plan, to i tak się pojawiają, choć tutaj akurat muszę przyznać, że w Krwi Nowych Bogów był ten wątek bardziej rozbudowany. Tutaj troszeczkę uciekł, ale nie zniknął. Zdecydowanie polecam!
Gniew Nowych Bogów ma swoją premierę dzisiaj. Zarówno ta część, jak i poprzednia, dostępne są również na Legimi w formie ebooka oraz audiobooka. Jeżeli więc lubisz fantastykę, naprawdę nie masz na co dłużej czekać. Sięgnij po tę serię i poznaj Alaris oraz zamieszkujących tam bohaterów. Na pewno nie pożałujesz!