Kto czyta moje recenzję już od jakiegoś czasu dobrze wie, że uwielbiam Paulinę Świst i jej humor.
Dzisiaj wpadam z recenzją jej najnowszego ‚dziecka”, czyli „Fu#k up” będącego zwieńczeniem historii VeroMaxu i wszystkich osób w nią zaplątanych.
„Fu#k up” to kryminał z elementami romansu, a nawet trochę erotyku, gdzie królują nieszablonowe docinki, sarkazm, złośliwości, namiętność i oczywiście fascynacja. Wszystko to jest idealnie wyważone i ze sobą skomponowane tworząc wciągającą oraz niebezpieczną całość, gdzie emocje i nieprzewidywalność to najważniejsze elementy powieści. To właśnie przez to książkę pochłonęłam w jeden wieczór i na koniec było mi smutno, że to już koniec bo chcąc czy nie chcąc przywiązałam się do postaci, które towarzyszyły nam w tej serii.
W tej części poznajemy dwójkę nowych bohaterów jakimi są Przemek oraz Oliwia - dwie silne oraz drapieżne osobowości, które idealnie do siebie pasują. Autorka bardzo dobrze sobie poradziła z przedstawieniem ich sylwetek, ale i uczuciami wewnętrznymi, które się w nich kotłują. Oczywiście przy tym wszystkim nie zapomniała także o starych postaciach jak chociażby Ksenia, która swoim humorem niejednokrotnie doprowadzała mnie do łez.
„Fu#k up” to książka idealna na każdego kto potrzebuje odskoczni, nieprzewidywalności i przede wszystkim dobrej zabawy. Charyzmatyczni bohaterowie, sekrety palestry i przede wszystkim ludzkie błędy oraz konsekwencje, z jakimi przyc...