Nie jest to literatura wysokich lotów, ale bardzo dobra literatura rozrywkowa. Po całej serii współczesnych fantasy pisanych według jednego schematu była to świetna zabawa. Razem z głównym bohaterem odkrywamy, kim on jest, gdyż budzi się w szpitalu z amnezją. Nie chce się jednak przyznać do tego i udaje mu się uciec ze szpitala. Poznajemy księstwo Amber. Miasto Amber jest Substancją, jest jakby wzorcem dla wszystkich miast, we wszystkich epokach, w całym wszechświecie, na Ziemi też. Wszystko poza księstwem Amber jest tylko jego Cieniem. O tron księstwa Amber walczą skłóceni bracia. Właśnie jednym z nich, właściwie prawowitym spadkobiercą tronu jest nasz główny bohater, książę Corwin. Razem z bohaterem próbujemy odeprzeć ataki skrytobójców i walczymy o tron. Dla mnie szybkość akcji, prostota dialogów, a także oszczędność opisów była dużym plusem. Ostatnio zaczynają mnie nużyć wielotomowe i rozwlekłe powieści fantasy. Ta powieść jest klasyką fantastyki, przy której świetnie się bawiłam. Trzeba pamiętać, że była ona pierwowzorem dla szeregu napisanych powieści przez różnych autorów w późniejszych latach. Chylę czoła przed wspaniałą wyobraźnią autora i umiejętność pisania barwnym, jasnym, ale nie rozwlekłym stylem. Klasyka fantastyki ma swój nieuchwytny urok i prostotę. To dopiero pierwszy tom, jeszcze dużo tomów przede mną.