...Jedne zwłoki, dostarczone mi z zaskoczenia, to było najzupełniej dosyć, drugie stanowiły przesadny nadmiar. Chryste Panie, na co ja się tu nadziałam...?!
Duży, potężnie zbudowany facet leżał pod ścianą w kupie gruzu. Leżał na brzuchu, placami do góry, wokół niego zaś poniewierał się cały śmietnik, kawałki cegieł, pokruszony tynk, narzędzia pracy w postaci szlakbora, dwóch młotków, ogromnego śrubokręta i jakiejś stalowej wajchy, oraz przypuszczalny łup: wielkie, żelazne pudło, przewrócone i otwarte, a obok jedna złota moneta. W ścianie widniała świeżo wykuta dziura...