"Z nieopisanym mozołem zaczęłam przekradać się w stronę plaży. Szum morza zagłuszał nieco szelest. Sforsowałam tak ze trzy metry zarośli, już byłam blisko ich skraju, kiedy nagle nastąpiło coś strasznego. Czarna postać wyrosła przede mną, jakaś ręka zakryła mi twarz, żelazne ramię unieruchomiło mnie w uścisku. Serce w przełyku zamieniło mi się w kamień.
- Cicho! Nie ruszaj się...! - usłyszałam.
Nogi ugięły się pode mną. Zarówno polecenie, jak i zatykanie mi gęby były całkowicie niepotrzebne, tak mowę, jak i inne właściwości odjęło mi radykalnie. Zdążyłam pomyśleć, że od takich wstrząsów człowieka może szlag trafić, jeśli zaś mnie nie trafi, to i tak tym razem zostanę chyba zadźgana."
fragment powieści