Najlepszy pomysł na poprawę nastroju w ciężkich czasach? Chmielewska!
Przeczytałam chyba wszystkie jej powieści, wiele dialogów znam na pamięć, a do przygód Joanny mogę wciąż wracać i wciąż sprawia mi to wielką przyjemność. I to nie tylko za sprawą lekkiego pióra czy genialnego zmysłu literackiego. Nie za sprawą bezpretensjonalnego dowcipu, cudownych dialogów, intelektualnych gierek słownych, skojarzeń, odwołań i innych perełek lingwistycznych.
Bo Chmielewska to nie tylko poryw wesołości ogólnej i generator dzikich wybuchów śmiechu. Ten czysty bezpretensjonalny humor, który płynie ze stron jej książek, to dla mnie takie pozytywne fluidy, które niosą pokłady pogodnego optymizmu i relaksującej beztroski. Niby dają zastrzyk energii, ale przede wszystkim niosą uspokojenie.
I w pełni akceptuję wszystkie literackie zabiegi i wszystkie autorskie fanaberie. Bo obojętnie czy czytam zwariowane inteligentne dialogi, czy poznaję szaloną fabułę, nafaszerowaną przekoloryzowanymi postaciami i czasem zupełnie odrealnioną akcją - nieważne! - lektura zawsze napawa mnie największą radością i poprawia samopoczucie. A do tego jest intelektualną rozrywką. Zabawą dowcipem.
Dla początkujących polecam "Wszystko czerwone"! Albo raczej "Romans wszech czasów". No chyba że "Wszyscy jesteśmy podejrzani"...