Fragment książki: \"– Cóż to ma znaczyć, bracia? – zagrzmiał brat Błażej, najmniej bojaźliwy ze zgromadzenia, bowiem zanim przyjął zakonną suknię, sługiwał wojskowo pod królem Stefanem i Janem Zamoyskim. Niegdyś był z niego sławny burda i zawadiaka; niejednemu zawalidrodze podciął wąsa lub złożył na podgolonym łbie zamaszysty podpis ostrą szabelką. – Cóż czynicie w imię Boże, panowie szlachta?! Dlaczego nas jak pohańcy zajeżdżacie?! – Stul gębę, klecho! – huknął posiwiały szlachcic w kolczudze i poszczerbionym szyszaku. Część braciszków od razu rozpoznała w nim pana Atanazego Toporowskiego, swawolnika i warchoła, który dla fantazji zwykł tytułować się „panem rotmistrzem”, choć w wojsku kwarcianym nie dosłużył się nawet namiestnika w najpodlejszej chorągwi wołoskiej. – Ty się lepiej módl o zdrowie. – Pan Atanazy splunął na grządki. – Nie przyjechaliśmy tu na różańce!\" \"Diabeł Łańcucki\" to opowiedziana z wielką swadą i wdziękiem historia o hańbie, strachu i zemście silniejszej niż jakikolwiek ból, poniżenie i śmierć.\" - Marta Kisiel, Fahrenheit \"Co prawda nie sądzę, że da się w spisach lektur szkolnych zamienić sienkiewiczowskie \"ku pokrzepieniu serc\" na warchoła z Łańcuta, ale szczerze tego żałuję.\" - Monika Frenkiel, Onet.pl \"Po każdej książce Jacka Komudy oczekuję, że mnie wciągnie, porwie awanturniczą przygodą i przeniesie w barwne realia Rzeczpospolitej szlacheckiej. W \"Diable Łańcuckim\" autorowi udało się to osiągnąć, jak nigdy do tej pory.\" - Daniel Elkader, Katedra