"W końcu każdy z nas ma swoje brzemię, swoje tragedie i prześladujące nocami widma pogrzebanych dawno nadziei. Koniec z roztkliwaniem się."
Tęsknota oraz niewytłumaczalny niepokój o Wilczy Dwór i najbliższych skłaniają Konstancję do podjęcia decyzji o powrocie do domu. Podróż okazuje się niespodziewanie trudna i pełna niebezpieczeństw. Po dotarciu na miejsce większość jej obaw znajduje potwierdzenie, gdyż majątek nawiedziła fala nieszczęść. Zbliżające się święta Bożego Narodzenia przynoszą jednak otuchę i nadzieję. Konstancja postanawia zrobić wszystko, aby Tosia mogła cieszyć się tym wyjątkowym czasem i spędzić go tak, jak sobie wymarzyła – w otoczeniu pachnącej choinki, aromatu pierników, śpiewu kolęd i radości.
Dramatyczna końcówka poprzedniego tomu pozostawiła mnie w takim napięciu, że z niecierpliwością pragnęłam poznać odpowiedzi na dręczące pytania. Początek jednak studzi emocje, pokazując, że na rozwiązanie musimy jeszcze poczekać. To oczekiwanie jest okraszone sporą dozą emocji oraz wyważonej dramaturgii. Konstancja imponuje rozwagą, niezłomnością i wewnętrzną siłą, które są tak istotne w trudnych chwilach, z którymi musi się zmierzyć. Hart ducha i nadzieja pomagają jej przetrwać złe momenty. Jest gotowa na wszystko, by chronić swoich bliskich oraz mieszkańców rodowego majątku. Nic więc dziwnego, że zgromadziła wokół siebie osoby gotowe na wszystko, by bronić swojej ukochanej Pani. Autorka z niezwykłą wrażliwoś...