Katarzynę Tubylewicz znałam jako tłumaczkę literatury szwedzkiej, m. in. powieści
Majgull Axelsson, dlatego z ciekawością sięgnęłam po „Bardzo zimną wiosnę”. To kryminał, ale taki z rozbudowaną otoczką społeczno - historyczną, co niektórym czytelnikom nie bardzo przypadło do gustu, a w moim przypadku znacząco podniosło wartość kryminału.
Akcja książki dzieje się w Szwecji. I autorka bardzo postarała się, by czytelnik poczuł tę Szwecję. Dzisiejszą, w której problemy współczesności mieszają się z zaszłościami niechlubnej karty szwedzkiej w czasie II wojny światowej. Problem uchodźców i emigrantów często wykorzystywanych do celów politycznych, biznesowych czy prywatnych, nacjonalizm, przemoc, nałogi, niedofinansowanie policji, brud polityki itp. I dawniejszą, o której wielu nie chciałoby pamiętać.
Ciekawostką dla mnie była informacja o gwałtach na kobietach i dziewczętach niemieckich przez amerykańskich żołnierzy po zakończeniu II wojny światowej. "Szacuje się, że Amerykanie zgwałcili po wojnie jakieś sto dziewięćdziesiąt tysięcy kobiet (...) zdarzały się przypadki niewolnictwa seksualnego, kobiety wywożono do lasów, porywano..."
Podobało mi się ujęcie tematu, otoczka głównej historii, język i styl. Mam nadzieję, że autorka będzie pisać nadal i że trafię na pozycje jej autorstwa.