Józef Wilkoń wspomina przyjaciół i znajomych, którzy w latach 50. i 60. XX wieku, czyli w okresie świetności polskiej sztuki książki i plakatu, pracowali jako ilustratorzy i graficy. Zwierzenia naocznego świadka obejmują nie tylko anegdoty z życia towarzyskiego i kulisy warsztatu pracy, ale też refleksje na temat rynku wydawniczego czasów PRL-u.
Wielu spośród bohaterów tych subiektywnych i emocjonalnych wspomnień to znani artyści, inni zostali niesłusznie zapomniani i warto przypomnieć ich dokonania. Przy okazji, śledząc losy swoich koleżanek i kolegów, Wilkoń snuje rozważania, jaka jest droga do sukcesu i dlaczego niektórzy utalentowani twórcy go nie osiągają. Spośród innych książek tego typu „Alfabet Wilkonia” wyróżnia się opracowaniem graficznym. Został zilustrowany pracami bohaterów wspomnień, przy czym są to często reprodukcje projektów, a niekiedy realizacje jeszcze niepublikowane; do książki włączono również kilka unikatowych fotografii.
---
Janusz Górski, który ostatnio wydał kilka książek przypominających ludzi z okresu świetności polskiej ilustracji i plakatu, poprosił mnie o wspomnienia, zwierzenia o twórcach, których znałem w latach 60. i 70. XX wieku. Chodziło po prostu o relacje naocznego świadka, uzupełniające jego wiedzę o tamtych czasach. Zaskoczył mnie pomysłem wydania tych wspomnień, ale skoro do tego doszło, chcę dołączyć kilka zdań mojego komentarza. Mówię tutaj o ludziach znanych mi z relacji zawodowych, ale także o ludziach mi bliskich, których podziwiam, którym również dużo zawdzięczam. Mówię o wielkich przyjaźniach. Dlatego staram się opowiedzieć, za co ich podziwiam i w czym leżą ich zasługi. Nie mówię jako krytyk. Wyrażam swój punkt widzenia i mam do tego prawo. Nie oceniam przyjaźni, bo są bezcenne. Nie klasyfikuję cudzego dorobku, bo to nie moja profesja. Chcę przybliżyć ludzi, których znałem i o których wiele słyszałem, bo na to zasługują.
Józef Wilkoń