Po dusznym i lepkim '' Mrocznym zakątku '', zachciało mi się czegoś lekkiego . Upały jeszcze parę dni temu doskwierały niemiłosiernie, co nie sprzyjało '' mądrej '' lekturze z zawiłymi rozważaniami, przy której trzeba wysilać umysł . Pomyślałam sobie więc, że Agatha Raisin i jej ciasto śmierci, będzie w tej sytuacji najlepszym typem . Nie pomyliłam się, książka bardzo mi się spodobała . Lekka, nie trudna, bardziej obyczaj niż kryminał . Lekko po angielsku flegmatyczna . Postać Agaty świetnie odmalowana, tak dobrze, że raczej jej nie polubiłam . Kobieta dość '' grubo ciosana '', ale jaka ma być skoro życie jej nie rozpieszczało i nie miał kto nauczyć finezji i delikatności .
W chwili kiedy wkraczamy w życie Agaty, ma ona 53 lata, jest samotną '' wczesnoemerytką '' . Jako osoba zapobiegliwa i zawsze dostająca (cel uświęca środki) to czego chce, Agata już wcześniej zakupiła sobie domek, chatę (jak ją nazywa) w malowniczej wiosce o nazwie Carsely. Wprowadza się i...zaczyna się nudzić. Nikt jej nie wita, nie zaprasza do siebie, niemal nie zwraca na nią uwagi . Była bizneswoman i właścicielka świetnie prosperującej firmy reklamowej nie przyzwyczajona jest do takiego braku atencji . Jednak nie siedzi i nie rozpacza, ponieważ najlepsza i najskuteczniejsza jest w działaniu, tak i tutaj postanawia zadziałać sama i wkręcić się w grono mieszkańców wsi . W tym celu wpisuje się na listę uczestników konkursu na najlepsze ciasto.
Książkę fajnie się czyta, jest nie prz...