Cytaty Terry Pratchett

Dodaj cytat
- Strasznie ich dużo... - szepnął Bilious. - Przynajmniej dwadzieścia milionów, jeśli wziąć pod uwagę rozmiar przeciętnego zęba mlecznego - odparła Susan. Ze zdumieniem odkryła, że wynik ten podała automatycznie, bez zastanowienia. - Skąd możesz to wiedzieć? - Objętość stożka - wyjaśniła. - Pi razy kwadrat promienia razy wysokość podzielić na trzy. Pani Butts nie podejrzewała nawet, mogę się założyć, że ta informacja przyda mi sie w takim miejscu.
- Co się dzieje? - zdziwił się Ridcully. Inni magowie tłoczyli się za jego plecami.
- Wiem, że brzmi to niemądrze, panie nadrektorze, ale podejrzewamy, że mógł się czymś zarazić od kwestora.
- Świrem, znaczy?
- To przecież śmieszne, mój chłopcze! - zaprotestował dziekan. - Idiotyzm nie jest chorobą zakaźną.
Magowie pomyśleli przez chwilę. A potem wszyscy usłyszeli cichy, dźwięczny głos dziejącej się magii. Nadrektor dramatycznym gestem wskazał sufit.
- Na górę, do prali! - zawołał.
- Pralnia jest na dole, Ridcully - zauważył dziekan.
- Na dół, do pralni!
Suzan została guwernantką. [...] Przyrzekła sobie, że jeśli kiedykolwiek zacznie tańczyć po dachach z kominiarzami, zatłucze się na śmierć własną parasolką.
Od czasu do czasu jednak Śmierć sprawdzał, czy rzeczy funkcjonują jak należy - a raczej, by wyrazić się bardziej precyzyjnie, czy przestają funkcjonować.
CHŁOP MA GARŚĆ FASOLI, A KRÓL MA TYLE, ŻE NAWET NIE ZAUWAŻY TEGO, CO ODDA. CZY TO SPRAWIEDLIWE?
- No tak, ale gdyby wszystko oddać chłopu, to za rok czy dwa będzie tak samo zarozumiały jak król... - zaczął Albert, cyniczny obserwator ludzkiej natury.
A TERAZ... DALEJ I WYŻEJ! - Kierujemy się w dół, panie. - DALEJ I NIŻEJ< W TAKIM RAZIE.
A jednym z objawów u tych, którzy wpadają w obłęd, było chroniczne zarażenie kotami.
- Muszę się dowiedzieć, czemu mój dziadek... dziwnie się zachowuje [...]
- Mój dziadek to... Śmierć.
- Przykro mi to słyszeć.
- Chodzi o to, że on jest Śmiercią.
-Słucham?
- Śmierć. No wiesz... Śmierć.
-Znaczy, czarna szata...
- Kosa, biały koń, kości... Tak. Śmierć.
- Chciałem tylko się upewnić, że dobrze rozumiem - oświadczył o, bóg uspokajającym tonem. - Uważasz, że twój dziadek jest Śmiercią i twierdzisz, że to on się dziwnie zachowuje?
Gdzie tylko ludzie są tępi i niemądrzy... Gdzie mają nawet według najłagodniejszych norm, okres koncentracji uwagi kurczaka podczas huraganu i zdolności badawcze jednonogiego karaluch... I gdzie tylko są bezmyślnie łatwowierni, żałośnie przywiązani do wiedzy wyniesionej z pokoju dziecinnego, i ogólnie takie pojęcie o rzeczywistym, fizycznym wszechświecie co ostryga o wspinaczkach górskich... Tak, Twylo. Tam Wiedźmikołaj istnieje.
Ja. Wyznawca Filozofii Naturalnej. Potrafię obliczyć w pamięci pierwiastek kwadratowy z dwudziestu siedem koma cztery.* Musiał przyznać, że odpowiedź brzmiałaby "pięć z kawałkiem", ale przynajmniej mógł jakąś podać.
Hm... Oczywiście, mój wujek zaklinał sos wow-wow.
- Zaklinał się na sos wow-wow, zapewne? - zapytał wykładowca run współczesnych.
- Może jedno i drugie. Wiem, że kiedyś wypił go całą butelkę jako lek na kaca, i rzeczywiście chyba go to wyleczyło. Wyglądał bardzo spokojnie, kiedy składaliśmy go do grobu.
Myślak Stibbons przecisnął się przez tłum magów. Wiedział, jak zachowują się jego starsi koledzy, kiedy próbują udzielić pomocy. Byli jak szklanka wody dla tonącego.
Brzoskwinia nie należał do osób, którym zadaje się pytania - z wyjątkiem tych brzmiących mniej więcej: "Je-je-je-jeśli oddam ci wszystkie pieniądze, to czy możesz nie łamać mi drugiej nogi, bardzo dziękuję?
JAK NAZYWASZ TO WRAŻENIE CIEPŁA, KTÓRE CZUJESZ W ŚRODKU?
- Zgaga - burknął Albert.
CZYŻBYM WYCZUWAŁ NUTĘ NIEŚWIĄTECZNEGO ZRZĘDZENIA? - zapytał Śmierć. OJ, NIE BĘDZIE DLA CIEBIE CUKROWEJ ŚWINKI, ALBERCIE.
Istota z kształtu była gnomem, ale z zawodu wróżką. Wróżki to niekoniecznie małe roziskrzone stworzonka. Wróżka to stanowisko zawodowe, a te najbardziej pospolite nie są nawet widzialne*.
* Na przykład Wróżka Kluczy Mocujących do Wiertarek Elektrycznych.
Śmierć Szczurów rozejrzał się z zaciekawieniem. Z samej natury rzeczy, jego bardzo ważna praca zwykle prowadziła go na śmietniki, do ciemnych piwnic, we wnętrza kotów i we wszystkie te wilgotne dziury, gdzie myszy i szczury dowiadywały się wreszcie, czy istnieje Ser Obiecany.
Ludzie lubili też tańczące świnki. I baranki w kapeluszach. O ile Śmierć wiedział, jedynym powodem dowolnych ludzkich kontaktów ze świniami i owcami był fakt, że stanowiły preludium do kotletów i kiełbas. Dlaczego więc na tapetach w dziecinnych pokojach nosiły ubrania, pozostawało dla niego tajemnicą. Patrzcie, kochane dzieci, to ich właśnie będziecie jeść...
Trzej mężczyźni spojrzeli na Średniego Dave'a. [...] Uważano go za pewnego rodzaju intelektualistę, ponieważ niektóre z jego tatuaży nie zawierały błędów ortograficznych.
A mnie zawsze dają sole kąpielowe - poskarżył się Nobby. - I mydło kąpielowe, i płyn do kąpieli, i takie ziołowe kąpielowe dodatki i w ogóle całe tony kąpielowych różności. Nie mam pojęcia dlaczego, przecież w ogóle prawie nigdy się nie kąpię.
Zadziwiające, jak Herbatka potrafił wbić nóż w cztery warstwy grubej odzieży i zatrzymać go tak, by ledwie nakłuwał skórę. [...] Ostrze się cofnęło i Ernie zaprzestał prób oddychania uszami.
Zadziwiające, jak wielu ludzi spędza całe życie w miejscach, gdzie nie planowali zatrzymywać się na dłużej.
Nie możesz jej tego dać! - wrzasnęła. - To niebezpiecnze.
TO MIECZ, zauważył Wiedźmikołaj. ONE NIE MAJĄ BYĆ BEZPIECZNE.
-Przecież to dziecko! - krzyknął Crumley.
ZABAWKA JEST KSZTAŁCĄCA.
-A jeśli się skaleczy?
BĘDZIE TO WAŻNĄ LEKCJĄ.
HO. HO. HO.
- Nie, nie. Nie - odrzekł Albert. - Trzeba w to włożyć trochę życia, panie, bez urazy. To ma być porządny, rubaszny śmiech. Musi.. Musi brzmieć tak, jakbyś sikał brandy i srał puddingiem, wybacz mój klatchiański, panie.
I wtedy dziekan powtórzył mantrę, która w ciągu wieków wywarła tak znaczący wpływ na postęp wiedzy:- A może ZMIESZAMY TO WSZYSTKO RAZEM i zobaczymy co się stanie?
Rządy rządzą, ale premierzy i prezydenci nie odwiedzają osobiście ludzi w ich domach i nie mówią, jak mają układać sobie życie – głownie z powodu śmiertelnego niebezpieczeństwa, z jakim by się to wiązało. Zamiast tego istnieje prawo.
Między każdą parą wymiernych chwil istniały miliardy chwil niewymiernych.
Nadzieja jest ważna. Nadzieja, istotna część wiary. Dać ludziom dżem dzisiaj, a siądą i zwyczajnie go zjedzą. Za to dżem jutro podtrzymuje ich bez końca.
- Zadziwiające [...] tylko wygląda, jakby myślał, tak?
- No... tak.
- Ale naprawdę nie myśli?
- No... nie.
- Czyli... sprawia wrażenie, że myśli, ale to tylko na pokaz?
- No... tak.
- Czyli właściwie jak każdy.
Istnieje odwieczne pragnienie, by w skręconych, splątanych, skłębionych sieciach czasoprzestrzeni znaleźć taki punkt, który można wskazać metaforycznym palcem i stwierdzić, że tutaj właśnie wszystko się zaczęło...
© 2007 - 2024 nakanapie.pl