Avatar @MLB

@MLB

@MLB
55 obserwujących. 55 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 3 lat. Ostatnio tutaj około 2 godziny temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
55 obserwujących.
55 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 3 lat. Ostatnio tutaj około 2 godziny temu.

Cytaty

Gówno i kapusta zawsze w parze idą - rzekła sentencjonalnie. Percival Schuttenbach - Jedno popędza drugie. Perpetuum mobile.
Jest śmierć i podatki, ale podatki są gorsze, bo śmierć przynajmniej nie trafia się człowiekowi co roku.
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa. 
- Źle pan wygląda - zawyrokował.
- Niestrawność - odparłem.
- A co panu zaszkodziło?
- Życie.
Życie nie jest tym, co człowiek przeżył, ale tym, co i jak zapamiętał.
„ Najlepiej spłacić dług czyimś kosztem (…) Bo cudza krzywda nie boli i niedrogo wychodzi. „
Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich.
"...nie trzeba być geniuszem, utalentowanym naukowcem czy lekarzem, by mieć swój wkład w walkę z chorobami: wystarczy być człowiekiem, którego obchodzą inni ludzie."
– Na moim sihillu – warknął Zoltan, obnażając miecz – wyryte jest starodawnymi krasnoludzkimi runami prastare krasnoludzkie zaklęcie. Niech no jeno który ghul zbliży się na długość klingi, popamięta mnie. O, popatrzcie.
– Ha – zaciekawił się Jaskier, który właśnie zbliżył się do nich. – Więc to są te słynne tajne runy krasnoludów? Co głosi ten napis?
– „Na pohybel skurwysynom!”
- Poirot - odezwałem się - wiesz, co sobie myślę?
- Nie wiem, mój drogi, ale popieram, jak wiesz, gimnastykę umysłową. Nie przerywaj sobie. To ci dobrze zrobi.
(Ojciec WS) Za młodu był w Szwajcarii, chodził tam po górach. Zatrzymał się na noc w klasztorze trapistów. Na kolację dostał kawałek chleba, kawałek sera i pół jajka. Pożarł natychmiast, więc mnich uprzejmie zapytał, czy nie jest aby jeszcze głodny. Ponieważ pan Wincenty zrobił dziwną minę, mnich poszedł do kuchni i powiedział:"Dajcie mu jeszcze pół jajka, niech pęknie".
– Spanie z facetem nie jest czynem zabronionym, choćby gość był nie wiem jak obrzydliwy. Gdyby było inaczej, twoją żonę też musiałbym zamknąć.
Pisarz nie kurwa, nie musi wszystkich zadowolić.
Nie wszyscy muszą mnie lubić. Do cholery, przecież nie jestem niedzielnym rosołem.
Wbrew pozorom ta książka nie dotyczy jednak pandemii. Dotyczy zagrożenia, jakim dla siebie jesteśmy my sami - nasz egoizm, ignorancja, przywiązanie do przyzwyczajeń, spokoju i komfortu
Pielęgnujemy w sobie przekonanie, że wirus to tylko chwilowa anomalia. Może tak, może nie. A może - i o tym jest ta książka - cała nasza dotychczasowa "normalność" to właśnie ta chwilowa anomalia
Nie mówimy tu nawet o ubóstwie finansowym, lecz jeszcze gorszym, bo strukturalnym. 500+ poprawiło byt wielu polskich rodzin, to jest bezdyskusyjne, w pełni się z tym zgadzam. Tylko, że to jest rybka, a nie wędka. Będziemy za to płacić w dłuższym horyzoncie. Wzrosną podatki, a i tak zabraknie pieniędzy na wiele inwestycji systemowych, właśnie w służbę zdrowia, w oświatę. Bez dobrej oświaty będziemy zawsze państwem montażowni, a nie wynalazców. Bez dobrego wykształcenia społeczeństwa nie ma rozwoju.
Jest władza i jesteśmy my. Moi studenci, bardzo młodzi ludzie, mówią, że tak podobno było w PRL i śmieją się z tego. A gdy studenci śmieją się z władzy, już wiem, że to początek jej końca. Śmiech oznacza, że przestajemy bać się władzy i już jej nie szanujemy. Nie śmiejemy się z instytucji, lecz z ludzi, bo są nieporadni, interesowni, wyświadczają przysługi swoim.
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tu.
Ale kiedy serce ochłonie, głowa powinna wziąć górę. Tylko rozum musi poczekać. Cierpliwie. Aż przegrzane serce ostygnie. Żeby się przebić, mózg potrzebuje chłodu.
Jest taka prawda... Ten, kto zaczyna wojnę, zawsze ją przegrywa.
Bo słabości nie wolno karmić. Bo słabość lubi się wyolbrzymiać. Lubi popadać w smętek. Lubi się nad sobą użalać. I potrzebuje zwrócenia uwagi na ten żal. I od jęczenia, od pokazywania się, pęcznieje. Puchnie w oczach, w słowach, w czynach. Uwielbia się mnożyć. I rozrastać. Słabostka, o której się usilnie myśli, natychmiast zmienia się w słabość. Słabość, która wchodzi do łba i się tam panoszy. Błyskawicznie urasta do wielkiej słabochy.
Z równym skutkiem mógł w tym czasie oglądać telewizję. Nie dowiedział się niczego.
Zadzwoniła do mnie kiedyś pani z banku i zapytała, czy rozmawia "z panem Michałem Rusinek". Odpowiedziałem uprzejmie, że tak, ale ja się deklinuję. Na co ona: "A, to przepraszam. Zadzwonię później".