O, właśnie! Hypatio, dziękuję.
Pkt. 9. na mojej liście
Fuckfinger Bo nie wiem jak inaczej to nazwać.
Jest sobie książka, obojętnie jaka. Przez większość swojej objętości czyta się średnio, wręcz przynudza.
Kilkanaście kartek przed końcem akcja gwałtownie nabiera tempa, ni z tego, ni z owego nagle gna jak dzika na złamanie karku, by w...