Avatar @8dzientygodnia

8_dzien_tygodnia

@8dzientygodnia
Bibliotekarz
42 obserwujących. 6 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat.
blog_8_dzien_tygodnia
Napisz wiadomość
Obserwuj
42 obserwujących.
6 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat.

Cytaty

Letni deszcz jest jak szczęście- zawsze przemija.
Młody mężczyzna wraca z krainy śmierci inicjacyjnej, gdzie poznał trwogę, grozę i największe tajemnice plemienia, te o życiu i śmierci, o świetle i ciemności. Teraz obudzi się i będzie musiał zostawić za sobą chłopięce zabawy. Porzucić je, jak kiedyś porzucił Harry'ego Pottera dla Che Guevary, którego teraz też zostawi za sobą. Na pamiątkę będzie nosił do końca życia bliznę po tej symbolicznej ranie.
Prawda znajdowała złośliwą radość w ukrywaniu się za rzeczami oczywistymi. Wszyscy kiedyś wpadamy w tę pułapkę!
- Nie rozumiem, dlaczego kazano nam robić te nocne obchody!?
-Nie łam sobie głowy na próżno, stary! Umysł pana jest jak sakiewka biedaka... Nic tam nie znajdziesz!...
Kiedy nie starcza rozumu, bardzo często zastępuje go nienawiść.
Zuchwałość jest przeciwstawianiem się woli bogów.
Człowiek nie wybiera sobie bogów! Za to oni, niestety, często wybierają tych, których chcą gnębić.
- Czy ma pani kompleksy?
Uśmiech znikł z twarzy pani Marceliny.
- Nie, moje dziecko, absolutnie nie mam!- odparła z dziwną miną i poprawiła wysoki siwy kok.(...)
Sklota nie zamierzała tracić czasu- trzeba poszukać gdzie indziej. Wzięła Matyldę za rękę.
- To wielka szkoda- powiedziała z żalem- Powinna je pani mieć!
I wyszły ze sklepu.
Pan Cydzik był niski, grubiutki, miał mało włosów, jakby trochę za dużo białych zębów i zawsze dawał im cukierki. Mama Skloty mówiła, że widocznie musi mieć dobrego protetyka. Sklota co prawda nie wiedziała, co to ten protetyk, ale postanowiła, że kiedyś sama będzie miała równie dobrego.
- Masz jakiś kompleks?- spytała Sklota.
Matylda zamyśliła się głęboko.
- W łazience jest pumeks do pięt, ale kompleksa to raczej nie mam- powiedziała w końcu.
Sklota była bardzo nieszczęśliwa. To musi być coś fantastycznego ten kompleks- każda dziewczyna go ma, mama nawet więcej niż jeden i jeszcze nie chce się podzielić. Trzeba go koniecznie zdobyć.
- Wszystkie dziewczyny mają kompleksy- powiedział tata (...) Mama prychnęła i poszła robić kolację. Sklota podreptała za nią.
- Mamo, a ty masz kompleksa?- spytała.
- Nie mówi się kompleksa, a kompleks. (...) Oczywiście że mam kompleksy.
Sklota otworzyła szeroko oczy. To było straszne! Mama ma aż kilka, a ona żadnego.
- A możesz mi dać jednego?- poprosiła.(...)
- Kompleks to coś, czym nie można się dzielić. Na szczęście.
Ludzie tacy jak my powinni trzymać się razem. Niepiloki, jak mówią górale. Jesteśmy i stąd, i nie stąd. Nigdy tu i nigdy tam. Zawsze tu i zawsze tam. Widzimy więcej, rozumiemy więcej. Więcej nam wolno.
Była jakaś metafora w umiejscowieniu IPN-u w Wieliczce. Bo żeby eksploatować te archiwalne pokłady, słone osady po czerwonym morzu, trzeba umieć drążyć, sprawnie się poruszać po omacku, wystrzegać tąpnięć i eksplozji.
Kaśka włożyła kaszowo-mączną kulę na duży talerz, spłaszczyła ją, zrobiła na środku dołek i zamaszyście wlała w niego rozpuszczony smalec ze skwarkami.
Nie smakowało im. Choć Staska tłumaczyła, że kluska nie jest od tego, żeby smakować, tylko żeby ją jeść.
Zbierało się w nim. Pod czaszką, która zaczynała pulsować namolnym bólem. W pięściach, w kłykciach. Adrenalina rozchodziła się w nim falami. Zaraz trafi go szlag i komuś przydupcy.
- Teraz to mu przydupcę!- wrzasnął i dodał gazu.
Telo cie Sabało sukołek, aj sukołek!- wrzescy Djaboł.- Ty złodzieju, ty dłuźniku zatracony, ty co ino więcyl i więcyl dutków fces, ty chytry a ozrzutny, a fołsywy, a osukańcu oscypkowy, a grześniku, a jancykryście niecysty! Juści piekło ci sie nolezy.
(na podstawie gawęd Andrzeja Skupnia Florka).
Z telefonu dobiegało go ciężkie dyszenie. Rwący się, krótki, oddech. Przechodzący w wysokie, niekontrolowane paniczne łkanie. Szloch. Bastian Strzygoń, dziennikarz śledczy "Flesza", lanser, pozer i sukinsyn płakał.
A Pieszczoch? Był Colinem, ale jeszcze bardziej- tajemniczym ogrodem. Tą jego częścią, która nie dawała się poznać. Ja, Mary Lenox z Dąbrówki, jestem szczęściarą. Znalazłam klucz do nieznanej części ogrodu. Ale tylko na chwilę, bo potem musiałam go zgubić. Bardzo tego żałuję...
Myślący Maciek, to taka sama niedorzeczność jak grzyby rosnące kapeluszami w dół.
Gdyby nie dzwonek, lista naszych win i grzechów byłaby dłuższa od pełnej zakrętasów Dumki. Od linii lasów otaczających Dąbrówkę. I od horyzontu, który udawał, że w Dąbrówce są miejsca, gdzie niebo i ziemia spotykają się w pół drogi, jak dobrzy przyjaciele. Pomyślałam, że my też jesteśmy takim horyzontem... Tylko udajemy.
Czasami trzeba porozmawiać ze sobą. Wówczas łatwiej rozumiemy innych.
Ostatnio często myślała o tym, że tata, gdy umierał, musiał zabrać ze sobą większość słów. Kiedyś tak łatwo rozmawiało się o różnych sprawach. A teraz mama wciąż milczy i szuka potrzebnego wyrazu.
Nataraja. Król tańca.
Zastanawiam się, jaki taniec tańczy dziś, tam wysoko, w chmurach, że my tutaj, na dole, tak musimy cierpieć.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl