Tak, w ostatnim czasie Polskę ogarnęła ludomania.
Do tego zainteresowania społecznością wiejską i życiem na wsi przyczyniła się niedawno wydana książka Joanny Kuciel- Frydryszak "Chłopki. Opowieść o naszych babkach" - wydawnictwo Marginesy (opinię o książce znajdziecie na moim bookstagramie) oraz ekranizacja wyjątkowego obrazu "Chłopi" zainspirowanego powieścią noblisty Władysława Reymonta oraz pozytywistycznym malarstwem polskim.
Jednak korzeniami bliżej mi do Ziemiaństwa😉, dlatego nie mogłam przejść z obojętnością obok książki Marty Strzeleckiej "Ziemianki - co panie z dworów łączyło z chłopkami" wydanej przez Marginesy.
W swoim reportażu autorka skupia się na okresie z początków XX w. Jej bohaterkami są kobiety wywodzące się z ziemiaństwa, a cała historia toczy się głównie wokół Szkoły Ziemianek w Nałęczowie, która działała w latach 1910 - 1936 i była jedną z pierwszych takich placówek przed II wojną światową. Wspomina również szkoły na Lubelszczyźnie i w Królestwie Polskim.
To czas, w którym kobiet zaczynają zaznaczać swoją pozycję w społeczeństwie.
Rozwijają się ruchy emancypacyjne, upowszechnia się edukacja dla kobiet, upowszechnia się prasa i literatura tworzona przez kobiety i dla kobiet.
Po I wojnie kobiety wywalczyły sobie prawa polityczne, otrzymały prawo do edukacji i pracy.
Patriarchat wciąż ograniczał w znacznym stopniu działania pań, ale szkoły, takie jak w Nałęczowie łączyły dwie klasy społeczne kobiet- ziemianki i chłopki.
Autorka w swojej książce skupia się na średniozamożnych środowiskach ziemiańskich, działaczkach społecznych, nauczycielkach.
Edukacja w szkole wyższej wciąż była przywilejem.
Ziemianki, aby się kształcić musiały uzyskać zgodę ojców lub mężów, a także poparcie środowisk kościelnych.
Z początkiem XX w. powstało Zjednoczone Koło Ziemianek, którego celem między innymi była działalność dobroczynna i edukacja chłopek. Koła Ziemianek realizowały na wsiach pozytywistyczny program pracy u postaw (ochronki dla dzieci, szkoły początkowe, pogadanki i kursy związane z higieną, odżywianiem, opieką nad dziećmi i pracami związanymi z prowadzeniem domu).
Kultura ziemiańska to patriotyzm, praca, dbałość o rodzinę i majątek, praca społeczną, dobroczynna i troska o włościan.
Ziemianki to nie tylko historia o funkcjonowaniu szkół dla kobiet i brataniu się klas społecznych.
Mamy tu też obrazowe tło historyczne, kulturowe i społeczne. Ciekawe kobiece portrety (Maria Kleniewska, Zofia z Kochanowskich Zemburzyńska, Karolina Żurkowska).
Smaczki modowe (futrzane okrycia i mufki z futra, płaszcze i suknie z Domu Mody Bogusława Hersego, kapelusze od Zofi Pampel). A także wynalazek na skalę współczesnego Thermomixa - aparat Johanna Carla Wecka do pasteryzacji.
Jest trochę o literaturze i czasopismach wydawanych przez kobiety i dla kobiet. Te smaczki czytało mi się najfajniej. Ale ta książka to przede wszystkim historia kobiet.
Mnie osobiście podobała się ta opowieść, napisania zwięźle i interesująco na tyle, że znowu nabrałam ochoty na pogrzebanie nie tylko w rodzinnych historiach.
Ubolewam nad tym, że II wojna kompletnie rozwaliła świat, by poskładać go na zupełnie nowych zasadach, świat ziemiański przestał istnieć.
Książkę wzbogacają zdjęcia i ilustracje, co bardzo sobie cenię w tego typu publikacjach.
Ja ze swojej strony polecam tę pozycję.