Każdy akt przemocy rodzi u kogoś uczucia, które z dużym prawdopodobieństwem w przyszłości mogą zaowocować zemstą na swym dawnym oprawcy lub jego bliskich. Ludziom zdecydowanie łatwiej przychodzi krzywdzenie kogoś, aniżeli czynienie dobra, toteż należy za wszelką cenę wystrzegać się zła, które może przynieść makabryczne, daleko idące skutki. Osoba skrzywdzona, pozostawiona bez jakiegokolwiek zadośćuczynienia, będzie zatracać się w swym cierpieniu, które doprowadzi do samookaleczenia lub odwetu bez jakichkolwiek zahamowań.
Zarys fabuły
W książce spotykamy Horensa, który przed laty był Głównym Czyścicielem Cesarstwa, a obecnie jest zwykłym wykładowcą na Uniwersytecie. Pewnego dnia został wezwany przez cesarza, który przywrócił mu poprzednie stanowisko, gdyż jego następca został brutalnie zamordowany, a do tego została znaleziona przy nim, wyglądająca na żywą laleczka. Wszystko to wiąże się z Harwyn, krainą która niegdyś została podbita przy udziale Horensa. W celu przeprowadzenia śledztwa i wykryciu ewentualnych sprawców na miejsce udaje się z maginią Merind. Na miejscu do pomocy zostaje im przydzielony miejscowy urzędnik Ramir. Kto mści się za poniesione niegdyś straty i w jaki sposób posługuje się w tym celu laleczkami Voodoo? Co połączy Horensa i Merind? Do jakich wniosków dojdzie główny bohater? Jak zakończy się ta historia? O tym w książce „Laleczki” autorstwa Marcina Halskiego.
Voodoo i bohaterowie
Autor bardzo ciekawie przedstawił swoją interpretację wierzeń związanych z Voodoo, co niewątpliwie wyróżnia pozycję na tle innych spotykanych na naszym rynku. Do tego trzeba dołożyć niespotykaną kreację postaci, zarówno tych walczących po stronie cesarstwa, jak i tych wrogo nastawionych im. Myślę, że ta kombinacja: ludzi, magów, cieni, szamanów itd. wpłynęła na to, iż ja, jako czytelnik byłem, co jakiś czas zaskakiwany przez autora nagłym zwrotem akcji, a także nie potrafiłem się oderwać od lektury, która wciągnęła mnie od pierwszych stron. Wszystko to oparte na niepohamowanej chęci zemsty ze strony rdzennych mieszkańców Harwyn skutkuje niepowtarzalną akcją, której elementy, a raczej zachowania jednostek, przywołują na myśl znanych nam ludzi ze świata polityki, jak i naszego otoczenia.
Podsumowanie
Książkę czytało mi się z dużą przyjemnością, a dodatkowo, co jakiś czas doświadczałem dreszczyku emocji, co podnosi jakość lektury. W tym wypadku mamy do czynienia z dark fantasy z elementami kryminału, a nawet horroru, co niewątpliwie jest rzadko spotykane, a w tym wypadku idealnie połączone. Opisy zbrodni, walki oraz pozostawionych zwłok mogą być dla niektórych zbyt drastyczne, ale z pewnością przypadną do gustu czytelnikom, którzy odnajdują się w mocniejszych klimatach. Doskonałym uzupełnieniem historii są grafiki znajdujące się w tekście przedstawiające niektóre wydarzenia, dzięki czemu odbiorca jeszcze bardziej zagłębi się w akcję. Okładka jest dość mroczna, a dodatkowo z przodu, jak i z tyłu jest dwuwymiarowa i zależnie pod jakim kątem się na nią patrzy można dostrzec inne elementy, co na pewno przykuwa wzrok potencjalnych czytelników. Gorąco polecam tę fenomenalną książkę wszystkim zainteresowanym Voodoo, jak i fanom tajemniczych historii opartych na różnych wierzeniach i nadprzyrodzonych mocach, które jednocześnie poruszają znane nam ważne społecznie tematy.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu HM.