,,Ludzie hodują w sobie potwory. Maskują to, kryją w ciemnościach, by w odpowiedniej chwili uwolnić je niczym wściekłe psy i pozwolić sobie na czyste okrucieństwo. Potem tłumaczą to koniecznością lub wulgarnie milczą. Lecz zawsze dążą do tego, by znów się zaspokoić"
Jaka książka rozwaliła Was emocjonalnie i zaskoczyła pozytywnie? Czym jest dobroć pośród tylu zła na świecie?, które wciąż się panoszy i nie chce uciec, zniknąć....
,,Uzdrowiciel. Cienie Przeszłości" to debiut literacki Magdaleny Kułagi, który ostatnio dzięki autorce, miałam przyjemność przeczytać i bardzo dobrze spędziłam z nim czas.
Było sobie królestwo Tenchryz. Był król i królowa, którzy panowali w swym królestwie. Był też Uzdrowiciel - Wiwian, który posiadał niesamowity dar - leczenia i wrażliwego odczuwania emocji. Pewnego dnia, a może nocy? Nadchodzi epidemia, zaraza, na którą nikt nie potrafi nic poradzić. Śmierć, gniew, nietolerancja panoszy się po miastach i ulicach. Uzdrowiciel siłą zostaje zaciągnięty do zamku królewskiego, aby chronić członków rodziny królewskiej i tak zaczęła się historia.....
Opowieść o wielkiej przyjaźni, miłości, ale i prześladowaniach, smutku, gniewie i bezsilności. Autorka nie przedstawiła cukierkowego świata, ale pokazała go takim, jakim był. A był brutalny, smutny i pełen zarazy unoszącej się w powietrzu, i gotowej do siania spustoszenia. Wszystko zaczyna się od mocnego prologu, w którym poznajemy nadchodzące wydarzenia, w kolejnych rozdziałach dowiadujemy się, jak do tego doszło. Co? Jak? I dlaczego? Wiwian nie jest do końca, głównym bohaterem, ale nie przeszkadzało mi to w dalszym ciągu, bo losy Oliwiera również czytałam z zapartym tchem.
Współczułam, denerwowałam się, smuciłam się i bałam o naszych bohaterów, którzy zostali przedstawieni dość realnie. Najbardziej polubiłam chyba Rossa i Julien, podobała mi się również niezwykła więź bliźniaków i związane z nią konsekwencje. Nikt nie miał łatwo. Autorka rzuciła swoich bohaterów na głęboką wodę. Ciągłe przeciwności losy i związane z tym napięcia oczekiwania na dalszy ciąg, pobudzały chęci do poznawania dalszych losów postaci. A relacje między nimi zostały ukazane bardzo realistycznie, co jest dużym plusem.
Nie można narzekać nudę. Ciągle coś się działo. Spiski królewskie i intrygi były ciekawe, widać, że nie zostały wstawione niepotrzebnie do fabuły. Wszystko działo się po coś i to było fajne. Jesteśmy świadkiem wielu niepowodzeń, bólu i cierpienia, a także drastycznych scen, a jedna taka nawet wzbudziła we mnie niesmak, ale z pewnością to miała na celu, aby pokazać plany i zamiary, a także osobowość jednego z antagonistów, który był okropny.
Co jeszcze warto dodać? Magdalena Kułaga oprócz ciekawej, budującej napięcie fabuły i intrygujących bohaterów, poruszyła w swojej debiutanckiej powieści wiele ważnych tematów i aspektów. Mamy szansę poznać motywy prześladowcy i chociaż trochę go zrozumieć, jego czyny i zachowanie. Widzimy jak zło i nienawiść zatruwa umysł i niszczy. Można zobaczyć, czym jest nietolerancja i jak bardzo to rani. A reszty nie będę zdradzać, musicie poznać sami!
,,W umyśle Wiwana nie było podziałów ludzi na kolor skóry, religie czy upodobania. Tylko na dobre i złe serca, a także czyny i sprawiedliwość. Wiedział, o czym mówi Ross. Nigdy jednak nie potrafił tego zrozumieć"
Reasumując, całość czyta się przyjemnie i szybko. Autorka opisała wszystko niezwykle barwnym językiem. W oczy czasami rzucały mi się błędy językowy i początkowy chaos panujący w powieści. Zdarzało mi się jeszcze gubić w bohaterach. Ale tak to nie było większych wad. Zdecydowanie jest to kolejny dobry, polski debiut, jaki miałam okazję przeczytać. Polecam i zachęcam do poznania tej niezwykłej powieści o nienawiści, awersji, ale też pięknych przyjaźniach, jakie się zacieślają między bohaterami. Po raz kolejny zostałam pozytywnie zaskoczona, choć się tego nie spodziewałam. Jeśli będę miała okazję - to sięgnę po 2 tom, bo chętnie poznam dalsze przygody postaci. Jestem ciekawa, co też tam autorka wymyśli. Na koniec zostawiam Was z cytatem, z jednym z wielu, które odnajdziecie w powieści:
,,Czuła ból i dziwne odrętwienie. Jakby zabrano jej coś, co już nie wróci. Jakąś część jej własnego ja, ważną, której nie potrafiła nazwać. Gubiła myśli"