Walka dobra ze złem to bardzo częsty motyw w baśniach, powieściach fantasy... i horrorach. „Talizman” w niezwykły sposób łączy ze sobą te gatunki, z każdego czerpiąc to, co najlepsze.
Dwunastoletni Jack Sawyer przybywa wraz z matką do New Hampshire. Nie są to jednak beztroskie wakacje. Chłopiec zauważa, że jego rodzicielka schudła, pali coraz więcej papierosów, cienie rysują się pod jej oczami, a i humor nie dopisuje jak dawniej. Jack przeczuwa, że z matką jest bardzo źle, stara się jednak nie dopuszczać do siebie takich myśli.
Któregoś dnia chłopiec spacerując samotnie po opustoszałym miasteczku spotyka tajemniczego Murzyna. Speedy Parker, bo tak się ów człowiek nazywał, wyjawił Jackowi prawdę. Lily Sawyer umiera. Umiera również królowa drugiego świata, zwanego Terytoriami, Dwójniczka matki Jacka. Chłopiec musi wyruszyć na trudną i niebezpieczną wyprawę, zdobyć Talizman, tym samym ratując obie kobiety. Tak też się stało, Jack opuścił New Hampshire w poszukiwaniu ratunku dla owych niewiast.
Zadanie nie jest łatwe, droga długa, wrogowie czyhają, w portfelu pustka – i to wszystko na głowie jednego chłopca! Jack musi walczyć z czasem, niepewnością, Morganem, Osmondem, strachem i bólem. Spotyka przyjaciół, trafia do ośrodka sadystycznego Sunlighta Gardenera, przeskakuje pomiędzy światami, podejmuje pracę w przydrożnej knajpie. Wszystko służy jednemu celowi – odnalezieniu Talizmanu.
Pomimo, że Stephen King napisał książkę wspólnie z Peterem Straubem, wyraźnie czuć styl Króla. Gdyby nie nazwisko na okładce, trudno byłoby przypuszczać, że „Talizman” wyszedł spod pióra dwojga ludzi.
Mamy powiew świeżych pomysłów, mnóstwo zwrotów akcji i sporo innych atrakcji. Sama fabuła może oryginalnością nie powala, ale jest dość ciekawa. Piękne, tworzone z pasją opisy uzupełniają braki w niej.
Zawsze byłam pełna podziwu dla umiejętnie tworzonych przez Kinga postaci. I zawsze powtarzałam, że od każdej reguły istnieje wyjątek. Główny bohater „Talizmanu” jest postacią bez skazy, bezbarwną i płaską. Jack Sawyer przedstawiony jest jako ideał. Elokwentny, przyjacielski, przystojny, życzliwy, pokorny, inteligentny... i do tego taki skromny ;). Chłopiec prawie nie przeklina, nie ogarnia go zwątpienie, obca jest mu wściekłość. Nie buntuje się, nie skarży. Do tego jest nierealnie wręcz dojrzały i inteligentny. Bo który dwunastolatek potrafi prowadzić lokomotywę czy zna tajniki pistoletów maszynowych uzi? Oprócz tego Jack jest bardzo silny, wykonuje pracę przeznaczoną dla dorosłych mężczyzn.
Mało kto chce czytać o superbohaterach. Wolimy postacie bliskie nam, ze swoimi małymi grzeszkami i wadami. Z Jackiem trudno jest się utożsamić, nie śledzimy jego losów z wielkim zapałem i wypiekami na twarzy. Po prostu wiemy, że niezależnie od sytuacji zachowa się dzielnie, honorowo, i obronną ręką wyjdzie z opresji. Szkoda, gdyż główny bohater jest niezwykle ważnym aspektem powieści.
„Talizman” nie jest książką dla wszystkich. Zawiodą się na niej ci, którzy oczekują mocnych wrażeń i grozy. Owszem, trochę potworów przewija się przez powieść, ale same stworki nie wystarczą żeby mówić o horrorze. Jest natomiast dużo fantastyki, zauważa się to zwłaszcza w opisach Terytoriów oraz wielu wątkach (latający ludzie, broń Morgana miotająca błyskawice, Talizman). Na dokładkę mnóstwo elementów baśniowych (główny bohater – dziecko, zakończenie, sam pomysł).
Nie spodoba się również tym, którzy chcą mieć wszystko „podane na talerzu”, jasno i przejrzyście. Kilka motywów samemu trzeba zinterpretować, np. znaczenie magicznego napitku czy osoba Śnieżki. „Talizman” jest książką przeznaczoną dla osób z wyobraźnią, oraz dla ludzi, którzy bez oporu zaakceptują wszystkie dziwne pomysły.
Powieść jest słabym horrorem, ze strony literackiej cenię ją jednak bardzo wysoko. Czyta się bardzo przyjemnie, może ze względu na ów baśniowy klimat. Jest to miła lektura na każdą okazję.
Podsumowując: „Talizman” ma wiele wad, trzeba jednak przymknąć oko na niedoskonałości i dać się ponieść magicznej atmosferze powieści