Trochę przeciągnęło mi się czytanie powieści „Nowa ziemia”. Mimo, że swój egzemplarz dostałam przed premierą, to dopiero ostatnio byłam w stanie na spokojnie się w nią wczytać. Spokój panujący na plaży i grzejące słoneczko towarzyszyły mi od początku do końca książki, ponieważ jak już zaczęłam czytać, to nie byłam w stanie się oderwać (o czym świadczyły moje nieziemsko czerwone plecy… auć!!!!).
Od wybuchów minęło 9 lat. A po nich życie szesnastoletniej Pressi dalekie jest od normalności. Jej twarz szpecą blizny po oparzeliznach, a dłoń połączona jest na stałe z głową lalki, którą trzymała w momencie wybuchu. Świat jest zdewastowany i nie ma bezpiecznych miejsc. Oprócz Kopuły, gdzie bezpiecznie żyje Pertridge, wraz z innymi ocalałymi. Mimo tego, że można czuć się tam bezpiecznie, nie trzeba walczyć o pożywnie i zachowanie życia, to chłopak nie czuje się tam dobrze. Ciągły konflikt z ojcem i wspomnienia matki, która podczas wybuchów pozostała poza Kopułą, pchną go do opuszczenia bezpiecznego miejsca. Kiedy ta dwójka się spotka, nic już nie będzie takie samo. Czy możliwe jest, aby łączyło ich coś więcej niż zwykły przypadek? Czy to wszystko jest jakimś planem uknutym przez niszczycieli planety? Kto wyjdzie cało z wielu niebezpiecznych sytuacji?
Czasem trafia mi się powieść, o której nie jestem w stanie napisać nic sensownego. I to nie dlatego, że była kiepska. Powodem jest to, że była wręcz genialna! A jak można w kilkudziesięciu słowach przekazać innym swoje wrażenia nad ową powieścią? To chyba nierealne. Jednak postaram się przelać ten mój szalony potok myśli, aby i Was zachęcić do sięgnięcia po tę powieść.
Początkowe zainteresowanie powoli ustępowało uczuciom zaskoczenia, przerażenia i ciekawości. Autorka przedstawiła niesamowicie realną i pełną emocji wizje przyszłości. Ludzkość po wybuchach praktycznie nie istnieje, a jednostki które przeżyły są zniekształcone. Pyły to połączenie ludzi z ziemią i piaskiem, ludzie wtopieni w beton, czy w drzewa. Grupony natomiast, to kilka osób stopionych ze sobą w jeden organizm. Nieraz ich opis wywoływał we mnie uczucie obrzydzenia czy przerażenia. Bo jak inaczej można reagować na opisy kobiet, które są zespolone z własnymi, maleńkimi dziećmi? Dziećmi, które nigdy nie urosną i będą z nimi aż do dnia ich własnej śmierci.
W świecie Pressi nie ma ludzi Czystych. To określenie dotyczy tylko i wyłącznie osób, niezdeformowanych przez wybuchy, czyli mieszkańców odciętej od świata zewnętrznego Kopuły.
Nie wiem, jak pokręcona jest autorka tejże powieści, ale dawno nie czytałam nic równie realnego i obrzydliwego. Czytając niektóre fragmenty swojemu chłopakowi, patrzył na mnie jak na wariatkę „Co Ty czytasz? To pisał chyba jakiś psychopata!”. Jednak i tak wiem, że wcześniej czy później i on po powieść sięgnie. Bo nie da się przejść obok „Nowej Ziemi” zupełnie obojętnie. To akurat jest niemożliwe!
Jest to chyba najlepszy przykład tego, do czego aktualnie zmierza nasz świat. Coraz to nowsze technologie, mające na celu ulepszenie nam życia, mogą kiedyś tak na prawdę nam je odebrać. Tutaj nanotechnologia wpływająca na materie, zawarta w zdetonowanych ładunkach, doprowadziła do zniszczenia świata i okropnych deformacji większości nieszczęśników, którym dane było przeżyć. Stopienia z autami, rowerami, gruntem, czy przedmiotami codziennego użytku – to wszystko brzmi strasznie i sama nie wiem, czy chciałabym być w grupie owych „szczęśliwców”, którym dane było żyć dalej.
Postacie również są świetnie wykreowane. Mają swoje idee i cele, do których dążą nie zawsze stosując uczciwe zasady. Zmieniają momentami tor swojego rozumowania i postępowania, w zależności od danej sytuacji. Właśnie ta nieprzewidywalność dotycząca zachowań i reakcji bohaterów, jest taka rzeczywista. Każdy z nas na pewno miał w życiu moment, kiedy postąpił wbrew swoim zasadom, naginając je do pasującej sytuacji. Tutaj sama Pressia znalazła się właśnie w kilku takich sytuacjach i za każdym razem jej zachowanie przywoływało myśl „a co ja bym teraz zrobiła?”
Muszę przyznać, że zapowiada się bardzo dobra trylogia. I mam nadzieje, że na kolejne części nie będę musiała za długo czekać. Bo w tym przypadku, przeczytanie ostatniej strony było wręcz bolesne – ogarnęła mnie rozpacz, bo nie mogę od razu wziąć części drugiej i poznać dalszych losów tej zadziwiającej grupy ludzi, wędrujących wraz z Pressią i Petridgem. A patrząc na to, co autorka zaserwowała nam już tutaj, liczę na to, że i w drugiej cześci nie oszczędzi czytelnika oraz że w równie dobry i przerażająco realny sposób zaprezentuje akcje w kolejnym tomie.
Ocena: 6/6