W momencie, kiedy w zapowiedziach wydawniczych rzucił mi się w oczy opis do „Małego Brata” byłam na książkę okropnie nakręcona. W końcu coś, bez żadnych stworów-potworów, maszkaronów itp.
Marcus jest komputerowym geniuszem. Potrafi włamać się na strony www i zhackować większość programów i zabezpieczeń. Kiedy wraz z przyjaciółmi udaje się do miasta, aby zagrać w pewną grę internetową, dochodzi do potężnego ataku terrorystycznego. Grupa zostaje aresztowana, przez kilka dni przetrzymywana i wręcz torturowana przez Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego – organizację mająca na celu zapewnianie bezpieczeństwa obywatelom Stanów Zjednoczonych. Dopiero po wyjściu z więzienia, Marcus dowiaduje się, iż jest stale obserwowany. Nie tylko w domu, czy na ulicach, ale również kontrolowany jest każdy jego krok, który robi w sieci internetowej. Niemogący pogodzić się z coraz większym rygorem panującym dookoła niego i w necie, postanawia się zbuntować i odnaleźć zaginionego podczas aresztowania przez DWB przyjaciela. Czy temu młodemu, 17letniemu chłopakowi uda się dokonać rewolucji? Czy możliwe jest obalenie wszechobecnej kontroli?
Książka wywarła na mnie naprawdę spore wrażenie. Sytuacja, w której znalazł się Marcus brzmi przerażająco realistycznie. Co też tak naprawdę może dokonać rząd w celu inwigilowania własnej ludności? Czy jakiekolwiek poczynania jednostki są w ogóle bezpieczne i mogą pozostać w sferze prywatnej? Okazuje się, że w prezentowanej historii jest to niemożliwe. Każdy krok jest monitorowany przez uliczne kamery, przejazdy środkami transportu rejestrowane przez specjalne czytniki, a internet jest skrupulatnie inwigilowany i kontrolowany. Przerażająca wizja prawda? Ale w takim świecie przyszło żyć Marcusowi przez parę miesięcy. Żyć i walczyć z DBW o wolność swoją i mieszkańców San Francisco.
Bez bicia przyznaje się, że jestem z komputerem obeznana tylko w stopniu podstawowym, więc jeżeli o mnie chodzi, to sporym plusem powieści było wyjaśnianie terminologii komputerowej w sposób czytelny i przystępny. Wiadomo, nie muszę być w tej dziedzinie jakoś szczególnie obeznana, więc jeżeli o mnie chodzi, to wszystkie informacje zawarte w powieści autor przekazał w miarę prosty i czytelny sposób
W dzisiejszych czasach jedną z rzeczy których się obawiam, to stała kontrola służb bezpieczeństwa. Nie wiem, jak można czuć się wolnym w świecie pełnym ograniczeń i ciągłej rejestracji tego, co robimy w życiu. Prawdą jest, że oko „Wielkiego Brata” towarzyszy nam praktycznie na każdym kroku. Monitoring w sklepach, karty płatnicze, nawet bilety „sieciówki”, pozwalają sprawdzać każdy nasz krok. Wydaje mi się, że ta książka jest niewesołą wizją czekającej nas przyszłości. Szczególnie w czasach, gdzie potencjalnym terrorystą może być nawet ktoś z bliskiego nam otoczenia. Bo przecież, nigdy nic nie wiadomo… Prawda?
Zdecydowanie polecam „Małego Brata”. Jest to jeden z najlepszych i najbardziej wciągających mnie tytułów ostatnich miesięcy. No i na pewno jedna z powieści, które muszę uznać za prawdziwy HIT 2011 roku.
Tak więc, jeżeli podzielacie moje obawy, bądź interesują Was tego typu historie, zajrzyjcie do niej koniecznie. Mam nadzieje, że nie zwiedziecie się i będziecie, tak jak i ja kibicować Marcusowi w jego małej rewolucji.