Nowa Ziemia. Pierwszy tom trylogii Świat po Wybuchu. Świat po wielkich eksplozjach. Szesnastoletnia Pressia mieszka w gruzach z innymi zmutowanymi, którzy ocaleli po Wybuchu. Partridge wychował się w sterylnej Kopule pośród nielicznych Czystych. Oboje uciekają. Pressia – przed poborem do militarnej organizacji, Partridge – przed ojcem tyranem. Ich spotkanie zmieni bieg historii Nowej Ziemi...
Nie wiem, kiedy i to tak mocno wciągnęłam się w literaturę science fiction. Uwielbiam czytać książki z tego gatunku. To nawet w pewnym stopniu stało się moją małą obsesją, bowiem zaczęłam nawet oglądać filmy o takiej tematyce. A wszystko to przez moją pracę maturalną, którą pisałam już dość dawno temu o różnych wizjach przyszłości w literaturze SF. Od tamtego momentu przepadłam i zaczęłam zwracać większą uwagę na ten gatunek.
W tym roku zostałam obdarowana na swoje urodziny trzema książkami SF, z czego niezmiernie się cieszę. Pierwszą z nich jest powieść Julianny Baggott „Nowa Ziemia”, którą już chciałam przeczytać po premierze w 2012 roku.
„Nowa Ziemia” jest to pierwszy tom trylogii Świat po Wybuchu. Nie będę rozwodzić się na opisem książki, bo nie chcę bawić się w streszczanie książki. Krótko, zwięźle i na temat. Po paru stronach powieści Baggott pomyślałam: „Hmm… Co to jest? To ma być powieść dla młodzieży?”. Dlaczego tak się zdziwiłam? Otóż w książce jest mnóstwo opisów dość zatrważających, przy których byłam w prawdziwym szoku. Bo jak można kierować powieść do młodzieży, kiedy autorka kreuje świat, gdzie po Wybuchu ludzie są… U W A G A!... stopieni z różnymi przedmiotami (np. głowa lalki zamiast dłoni), zwierzętami (np. ptaki wtopione w plecy) czy o zgrozo z innymi l u d ź m i. I stąd moje wielkie i prawdziwe zdziwienie: czy młodzież chciałaby to czytać? Czy wydawnictwo sądzi, że nikt poza młodzieżą nie sięgnąłby po tą powieść? Z resztą to nieistotne…
Autorka przedstawiła oryginalny pomysł na wizję przyszłości ludzkości, kiedy świat zostaje podzielony na dwie grupy: ludzi, którzy przeżyli wybuch i muszą żyć na gruzowiskach dawnej cywilizacji oraz na ludzi określanych mianem Czystych, którzy przetrwali dzięki Kopule chroniącej przed wybuchem i jego skutkami, gdzie wybrańcy mają czekać na tytułową Nową Ziemię. Koncepcja takiej przyszłości bardzo mnie zaciekawiła i wraz z kolejną stroną powieści byłam ciekawa „skąd ten wybuch”. Możecie się domyślić, że nic nie pozostaje bez przyczyny… My. My sami – ludzie – byliśmy, jesteśmy i będziemy odpowiedzialni za to co nas czeka. Tyle wam powiem.
Powieść Baggott napisana jest prostym, nieskomplikowanym językiem, który ułatwia i przyspiesza czytanie. Mimo to autorka bardzo dobrze opisuje, co stało się z ludźmi oraz otoczeniem po wybuchu – widać, że poświęciła sporo czasu nad zgłębianiem tego tematu studiując literaturę fachową. Choć ja się absolutnie nie znam na tym i mogę mieć jedynie pewne wyobrażenia.
Co przemawia za przeczytaniem tej książki? Absolutnie pomysł i te mrożące krew w żyłach opisy „nowej” fizjonomii ludzi! Na plus można zaliczyć również to, że autorka nie bała się przedstawić głównych bohaterów jako idealnych (tj. tych co mniej ucierpieli lub wyszli bez szwanku z tego całego okropieństwa). Czy są jakieś minusy tej powieści? Chyba jedynie to, że mamy tu do czynienia z młodzieżowymi rozterkami i pierwszymi miłościami… To chyba stąd to cała: „powieść dla młodzieży”.
W ogólnym rozrachunku „Nową Ziemię” polecam każdemu, kto w jakimś tam stopniu jest zafascynowany science fiction, bo na pewno odnajdzie w niej coś, co go zainteresuje. A jeżeli ktoś uwielbia książki o młodzieńczych rozterkach, tyle że w innych realiach, to też może to przeczytać. Ja czytałam z przyjemnością (jeżeli można takie powieści czytać z przyjemnością…), a Ty?