Kolejna książka i kolejny kryminał. Jednak tym razem, wędrujemy w stronę krainy gdzie panuje Liberté, égalité, fraternité - Wolność, równość i braterstwo... czyli do Francji, gdzie pisze Bernard Minier, francuz z krwi i kości, rodem z gór pirenejskich. Ów pan, jest debiutantem jeśli chodzi o powieści, ponieważ do tej pory, publikował jedynie mniejsze opowiadania, a także (z powodzeniem) uczestniczył w licznych konkursach literackich. A ja lubię dawać szansę takim autorom, i nigdy tego nie żałowałem.
Jak zwykle krótko o fabule. Mamy rok 2008, środek zimy. W okolicy starej i nierentownej elektrowni która jest utrzymywana przez bogatego Erica Lombarda, pracownicy mający za zadanie konserwować urządzenia, znajdują bestialsko okaleczone ciało... konia. Aż chciałoby się zacytować encyklopedię barokową Nowe Ateny: Koń – jaki jest, każdy widzi. Cóż... to zwykły koń nie był, ponieważ było to ulubione zwierze Lombarda. Jak się okazuje, okrutny mord na niewinnym zwierzęciu, był jedynie preludium do dalszych zbrodni. Następnym znalezionym ciałem, było ciało aptekarza. Żeby było naprawdę ciekawie, to zaledwie kilkaset metrów dalej mamy... zakład psychiatryczny o zaostrzonym rygorze, gdzie przesiadują sami najgorsi ludzie, oskarżeni wielokrotnie o morderstwa ze szczególnym okrucieństwem, gwałty i takie tam... Do śledztwa zostaje przydzielony jeden z najzdolniejszych policjantów - Martin Servaz, obdarzony niezwykłą intuicją. Ale morderca też byle jaki nie jest...
Z drugiej strony mamy Dianę Berg, młodą panią psycholog która właśnie objęła posadę w naszym ściśle strzeżonym zakładzie. Podejmuje ją z wielką niepewnością, tęsknotą za domem, a także strachem - jak poradzi sobie z pacjentami? Czy w myśl przysłowia z kim się zadajesz, takim się stajesz, nie stanie się taka jak oni? W między czasie odkrywa że dawki lekarstw jakie są podawane znacząco przekraczają normy...
Jak widać mamy akcję wielotorową, która jednak w pewnym momencie zaczyna się splatać. Tym co jest cechą charakterystyczną książki jest jej klimat. Bardzo trudno w trakcie sesji czytania nie wczuć się w duszny i mroźny klimat miasteczka położonego w samym środku gór, co w połączeniu z napiętą akcją tworzy mieszankę wybuchową zdolną wyssać czytelnika z jego powłoki cielesnej, i przenieść prosto w uniwersum powieści. Kreacje głównych bohaterów są dobrze zrobione, nie mamy wrażenia jakoby były to jakieś odległe byty, mamy tu do czynienia z ludźmi z krwi i kości. Warto odnotować mocno psychologiczne wstawki, próby zagłębiania się w najgłębsze zakamarki ludzkiej świadomości, głęboko skrywane w podświadomości lęki, pragnienia, to wszystko jest opisane z dużą dozą szczegółowości.
Jeśli chodzi o samą warstwę kryminalną, to również stoi na wysokim poziomie. Wszystkie elementy układanki są tam gdzie być powinny, całość jest przemyślana przez autora, i dobrze skonstruowana, przez co trzyma w napięciu do samego końca.
Polecam zdecydowanie. Kawał dobrej literatury kryminalnej, z wisienką na torcie w postaci warstwy psychologicznej. Godziny spędzone na czytaniu tej powieści, nie będą zmarnowane.