Bielszy odcień śmierci recenzja

Kto komu podrzucił konia?

Autor: @asiaczytasia ·2 minuty
około 2 godziny temu
Skomentuj
1 Polubienie
Pireneje. Trudno dostępna elektrownia wodna. To tam pracownicy znajdują okaleczone ciało... konia. Na miejsce zostaje wezwany komendant Martin Servaz z przykazem, aby wyjątkowo przyłożyć się do śledztwa, bo właścicielem konia jest ważna osobistość. Policjant jest zirytowany, że ma prowadzić sprawę śmierci zwierzęcia, ale wkrótce zaczynają ginąć ludzie. Morderstwa są brutalne. Widać, że oprawca chce, aby jego ofiary cierpiały. Martin Servaz nie wierzy w przypadki. Tak nietypowe sprawy muszą być powiązane. Ciężko mu tylko odgadnąć jak.

Powieść Bernarda Minera „Bielszy odcień śmierci” rozpoczyna się obiecująco. Sprawa jest ciekawa, bo umieszczenie ciała konia w trudno dostępnym miejscu wymagało nie lada przygotowania. Jak to możliwe, że nikt niczego nie widział? Do tego pojawia się wątek związany z pobliskim Instytutem, właściwie zakładem, w którym leczy się (czy też trzyma w izolacji) wyjątkowo groźnych przestępców, u których stwierdzono poważne zaburzenia psychiczne. No i pojawiają się kolejne zbrodnie. Na pierwszy rzut oka nie do powiązania ze sprawą konia, ale na tyle nietypowe – ba, widowiskowe – że nie sposób tych powiązań nie szukać.

W pewnym momencie powieść robi się nużąca. Autor za dużo miejsca poświęca bohaterom i ich wątkom prywatnym, co – w moim odczuciu - odciąga od tego, co jest najciekawsze, czyli morderstw i niepotrzebnie wydłuża książkę. Przykładowo, kompletnie niepotrzebnie rozwija postać Diane Berg – psycholożki, która właśnie rozpoczęła pracę w Instytucie. Bohaterka ta odegra ważną rolę w rozwiązaniu sprawy, jednak mam wrażenie, że Bernard Miner poświęcił jej nazbyt dużo uwagi. Być może odwołam te słowa po przeczytaniu kolejnych powieści z tego cyklu, jednak na razie dzielę się z wami wrażeniami na temat „Bielszego odcienia śmierci”.

Martin Servaz, który prowadzi sprawę, wydaje się niepewny w swoich działaniach. To dobry śledczy, ale brak mu pewności siebie i charyzmy, jaką lubię u głównych postaci cyklów kryminalnych. Mam ważenie, że chętnie zrezygnowałby z wiodącej roli, jaką przypisał mu autor książki. Sprawa też jest prowadzona nieco dziwnie. Powiedziałaby wybiórczo. Intuicja podpowiada komendantowi, na czym powinien się skupić. Dowody schodzą na drugi plan.

Na koniec dodam, że w powieści „Bielszy odcień śmierci” znajdziemy dość dużo postaci. I tu znowu zastanawiam się, czy nie za dużo. Szczególnie mylili mi się policjanci i żandarmi zaangażowani w sprawę.

Podsumowując. Bernard Miner zaczął „z przytupem”, jednak nie udało mu się utrzymać „dobrego wrażenia”. Książka „Bielszy odcień śmierci” z każdym kolejnym rozdziałem wytraca tempo. Co prawda nabiera go w finale, jednak ten był dla mnie rozczarowujący. Sama sprawa jest wyjątkowo ciekawa i przyznam, że to ona, jak autor to powiąże, trzymały mnie przy tej powieści. Bernard Miner zbyt skrupulatnie opisał swoje postacie, co niestety odbiło się na śledztwie i akcji.

Moja ocena:

× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Bielszy odcień śmierci
4 wydania
Bielszy odcień śmierci
Bernard Minier
7.5/10
Cykl: Martin Servaz, tom 1

Grudzień 2008 roku, dolina w Pirenejach. Wczesnym rankiem pracownicy elektrowni wodnej znajdują na górnej stacji kolejki linowej okaleczone ciało konia. Tego samego dnia młoda absolwentka psychologii ...

Komentarze
Bielszy odcień śmierci
4 wydania
Bielszy odcień śmierci
Bernard Minier
7.5/10
Cykl: Martin Servaz, tom 1
Grudzień 2008 roku, dolina w Pirenejach. Wczesnym rankiem pracownicy elektrowni wodnej znajdują na górnej stacji kolejki linowej okaleczone ciało konia. Tego samego dnia młoda absolwentka psychologii ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Tej książki nowej gwiazdy francuskiego kryminału słuchałem w bardzo dobrym wykonaniu Piotra Grabowskiego, jest on typem lektora niepchającego się na afisz, ale czyta świetnie. Mamy tu dwa równoległe...

@almos @almos

Książka dedykowana miłośnikom górskich klimatów, ale nie tylko. Zimowe Pireneje, pokryte śniegiem, morderstwo i tajemnice sprzed lat. Miejsce akcji jest determinowane przez biel, która czasami, aż kł...

@Malwi @Malwi

Pozostałe recenzje @asiaczytasia

Agla. Alef
Sofja w wielkim świecie

To, że kocham czytać to nie sekret. Czytam dużo i praktycznie każdą wolną chwilę spędzam z książką. Natomiast im więcej czytam, tym trudniej znaleźć mi rzeczy, które mni...

Recenzja książki Agla. Alef
Amelia i Kuba. Złota karta
Forsa, forsa, forsa

Forsa, forsa, forsa. Kto nie chciałby być milionerem? Dzieciaki z cyklu „Amelia i Kuba” autorstwa Rafała Kosika otrzymują szansę, na zdobycie bogactwa. Na początek dosta...

Recenzja książki Amelia i Kuba. Złota karta

Nowe recenzje

Ostatni Pan i Władca
Przyszłość ludzkości nie rysuje się różowo
@Airain:

Zbiór piętnastu opowiadań Dicka, nierówny, jak to bywa ze zbiorami, ale i tak niezwykle interesujący, zarówno ze względ...

Recenzja książki Ostatni Pan i Władca
Frigiel i Fluffy. Strażnik. Tom 1
Sześcienny świat.
@Littlevitch:

Frigiel i Fluffy. Strażnik. Turniej trzech narodów. Tom 1, choć to książka o dość długim tytule, to jest nie oficjalny...

Recenzja książki Frigiel i Fluffy. Strażnik. Tom 1
Bride
Ali Hazelwood w odsłonie fantastycznej
@Nastka_diy_...:

Lubicie wątek Enemies to Lovers? A co powiecie na taki wątek w romantasy, czyli połączenie fantastyki z romansem? O...

Recenzja książki Bride
© 2007 - 2024 nakanapie.pl