Wyspa zero recenzja

POWIEŚĆ TO NIE SERIAL

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Rudolfina ·4 minuty
2020-08-11
9 komentarzy
20 Polubień
Jako scenarzysta „Czasu honoru” Jarosław Sokół sprawdził się znakomicie, dlatego też wiele sobie obiecywałam po jego powieści. Akcja toczy się tuż po zakończeniu II Wojny Światowej, w Świnoujściu – to już dobra rekomendacja. Juliusz Machulski obiecuje na okładce, że będzie klimat jak z filmu „Prawo i pięść” – jeszcze lepiej. Okazało się, że wyobrażałam sobie zbyt wiele. Rozczarowanie rosło z każdą przeczytaną stroną. Sam klimat, to trochę za mało, żeby stworzyć przekonującą opowieść. Od autora z takim doświadczeniem oczekiwałam profesjonalizmu w konstruowaniu fabuły, a tymczasem czytałam tę książkę zgrzytając zębami, ponieważ co chwila natrafiałam na szkolne błędy.

Najważniejsze, co zawodzi w tej powieści – to dramaturgia. Długo musimy czekać na zawiązanie akcji, ponieważ autor rozpoczyna książkę od przedstawienia kilkunastu postaci, wśród których przez długi czas trudno jest wyłowić głównego bohatera. Kilku polskich milicjantów wysłanych do Świnoujścia, żeby przejąć tam władzę, sowieckie dowództwo, które nic o tym nie wie, niemieckie władze miasta nominowane przez Rosjan, autochtoni. Gubimy się w natłoku bohaterów. Zamiast z zapartym tchem śledzić przebieg dochodzenia, obserwujemy zupełnie nieistotne dla akcji zmagania, w rodzaju kto ma prowadzić śledztwo w sprawie zabójstwa i przepychanki między Rosjanami i Polakami, kto tu właściwie rządzi.

Bardzo mi przeszkadzało również to, że autor spoileruje kluczowe dla akcji wydarzenia. Kiedy czytam już w pierwszych słowach, że komuś pozostała mniej niż doba życia, to mam ochotę przeskoczyć do następnego rozdziału, bo przecież wiem, co się wydarzy. Gdy autor najpierw zdradza przeczucia bohatera (to będzie „najgorszy dzień w jego życiu”), a potem te przeczucia się sprawdzają, ziewam z nudy, bo już wcześniej, dowiedziałam się, że będzie kiepsko. Albo coś takiego: „Gdyby wiedział, że ktoś go obserwuje, nie popełniłby tego błędu.” Czyli od razu wiemy, że będzie jakiś błąd. I po co mi ta wiedza? Dlaczego recenzentom wypomina się spoilery, a autorom uchodzi to na sucho?

Kiedy Sokół próbuje mnie przekonać, że życiu jednego z bohaterów coś zagraża, spokojnie patrzę na licznik i nawet nie drgnę, bo wiem, że nie uśmierca się tak ważnej postaci w jednej trzeciej powieści. Nie wierzę też w żadne z kolejnych zagrożeń. Niestety, bardzo nieudolne te próby wywołania suspensu. Wszystkie na to samo kopyto (aresztują - wypuszczają, aresztują - wypuszczają, aresztują…), więc powodują tylko ziewanie, a nie niepokój.

Już nie ziewam, a pienię się ze złości, gdy po raz siódmy czytam o pocztówce z Argentyny, i kiedy o tych samych rzeczach jestem informowana wielokrotnie. Hej, autorze, skąd przekonanie, że twoi czytelnicy nie załapią wszystkiego za pierwszym razem albo mają sklerozę?

Jarosław Sokół wrzucił w tę powieść tyle wątków i tematów, że można by nimi obdzielić kilka sezonów telewizyjnego serialu. Mamy i „zagospodarowywanie” Ziem Zachodnich zaraz po zakończeniu II wojny światowej, są obozy w Auschwitz, Ravensbruck, Dachau, mamy Katyń, sfingowane napady Polaków na Żydów w Warszawie przed utworzeniem getta, są oddziały specjalne SS, do których rekrutowano Polaków w czasie wojny, białoruska partyzantka, ukrywanie Żydów w czasie wojny i na dodatek jeszcze rozbudowany wątek miłosny. Dodam, że gatunkowo jest to kryminał. Doceniam zamysł edukacyjny i wkład pracy w dokumentację tematu, ale chyba jednak w powieści tego rodzaju podręcznikowa wiedza nie powinna górować nad historią fabularną, zwłaszcza jeśli na akcję nie ma żadnego wpływu.

Nie mogę też wybaczyć autorowi tego, że prowadzi z czytelnikiem nieuczciwą grę. Kryminałem rządzą konkretne prawa. Czytelnik chce prowadzić śledztwo równolegle z detektywem i to jego święte prawo, żeby otrzymał te same przesłanki co detektyw. Tym cytatem z „Dwudziestu zasad pisania powieści detektywistycznych” Van Dine’a podpierałam się wielokrotnie: „Nie można umyślnie wprowadzać czytelnika w błąd, stosując sztuczki inne niż te, których przestępca zasadnie używa wobec detektywa”. Jarosław Sokół nie dość, że umyślnie wprowadza czytelnika w błąd, aby w końcówce uzyskać efekt zaskoczenia, to jeszcze absurdalnością zakończenia dorównuje najwyższym standardom wyznaczonym przez Remigiusza Mroza. O szczegółach będzie na końcu, tylko dla wielbicieli spoilerów.

Nie potrafię dociec, dla kogo jest ta książka. Czytelnicy, którzy od książek wymagają tylko, żeby „łatwo się czytało” znudzą się po kilku rozdziałach, a jeśli dotrwają do końca, pogubią się w poskładaniu wszystkich wątków. Ci, który wymagają więcej, zorientują się, że wątków nie da się logicznie poskładać i zakończenie – to wielka lipa.

Może jednak lepiej by było, gdyby autor powrócił do pisania scenariuszy. Redaktorzy w wydawnictwach książkowych, jak widać, zupełnie się nie sprawdzają. W filmie jest większa szansa, że tekst zostanie poprawiony w na jakimś etapie produkcji. Może trafi się dobry reżyser, który wyrzuci niepotrzebne sceny, albo montażysta, który poukłada cegiełki tak, aby napięcie rosło. Może.

Uwaga! A teraz coś dla wielbicieli spoilerów:
https://www.czytacz.pl/2020/08/jarosaw-soko-wyspa-zero-ocena-16.html

Moja ocena:

× 20 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Wyspa zero
Wyspa zero
Jarosław Sokół
6.4/10
Cykl: Adam Kostrzewa, tom 1
Seria: Ślady zbrodni

Jest maj 1945. Poniemieckie Świnoujście na wyspie Uznam leży w gruzach. Na ulicach grasują bandy uzbrojonych szabrowników. Brakuje wody i prądu. Panuje głód, chaos i strach. Miastem rządzi żelazną rę...

Komentarze
@Johnson
@Johnson · ponad 4 lata temu
Recenzja mistrzostwo świata. Konkretnie i w punkt. Bardzo mi się spodobało:
powieści tego rodzaju podręcznikowa wiedza nie powinna górować nad historią fabularną
Otóż to. Taki przykład tego jak autor "za bardzo chce".
Dzięki za ten tekst. Sam się zastanawiałem nad tym tytułem, właśnie z uwagi na mistrzowski serial "Czas Honoru".
× 5
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 4 lata temu
Aż się spłoniłam czytając komplementa Waćpana 😉
Na tym chyba polega największy problem. Autor za dużo wrzucił grzybków w barszcz, no i wyszła zupa z muchomorów 😉
× 4
@Wiesia
@Wiesia · ponad 4 lata temu
Ja wygrałam ją w konkursie, cieszyłam się na dobrą lekturę.
Teraz wiem czego się spodziewać, to chociaż uniknę rozczarowania.
× 4
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 4 lata temu
Najgorzej, jak sobie człowiek za dużo wyobraża...

@almos
@almos · ponad 4 lata temu
Ciekawe, co robią redaktorzy? Przecież Dolnośląskie to (chyba) poważne wydawnictwo. Jak można puszczać gniota?
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 4 lata temu
To nie jest aż TAKI gniot, po prostu bardzo słaba książka, której mógłby pomóc dobry redaktor (skróty, spoilery, ograniczenie liczby wątków, bohaterów). Intrygi tak łatwo nie da się poprawić, autor musiałby przemyśleć wszystko jeszcze raz, a komu by się chciało? Innym wydawnictwom też nie zależy, aby wydawać lepsze książki, Dolnośląskie idzie tą samą drogą.
× 3
@gala26
@gala26 · ponad 4 lata temu
Bardzo sobie cenię Twoje recenzje. Wielokrotnie ustrzegły mnie przed stratą czasu i startą kasy :)
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 4 lata temu
Dzięki. Polecam się na przyszłość 😎
× 1
@Mackowy
@Mackowy · ponad 4 lata temu
I to wszystko na zaledwie 400 stronach!
(w każdym razie według noty o książce z kanapy :))
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 4 lata temu
Miałam wrażenie, że czytam 800 :-)
× 2
@Wiesia
@Wiesia · ponad 4 lata temu
Oj a ja się tak nastawiałam na tą książkę
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 4 lata temu
Oj, ja też. Dlatego tym bardziej szkoda... ;-(
× 2
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Nastawiałam się na nią... No szkoda. 'Czas honoru' czytało mi się dobrze.
× 1
@adam_miks
@adam_miks · ponad 4 lata temu
Zdradzać na początku powieści pointę? Toż to Nałkowska tak zrobiła w "Granicy". Też byłem zniesmaczony.
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 4 lata temu
Aż tak to nie. Są autorzy, którzy potrafią w prologu zdradzić zakończenie, ale to nie ten przypadek. Tu autor zadowala się poinformowaniem, że w następnym rozdziale padnie trup 😉
Wyspa zero
Wyspa zero
Jarosław Sokół
6.4/10
Cykl: Adam Kostrzewa, tom 1
Seria: Ślady zbrodni
Jest maj 1945. Poniemieckie Świnoujście na wyspie Uznam leży w gruzach. Na ulicach grasują bandy uzbrojonych szabrowników. Brakuje wody i prądu. Panuje głód, chaos i strach. Miastem rządzi żelazną rę...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Zacznę od tego, że hasło " retro kryminał" kojarzy mi się z książkami Agaty Christie- delikatnymi opisami zbrodni i długim, rozwlekłym śledztwem. Zazwyczaj te książki omijam. Dodatkowo historia polsk...

@chomiczek71 @chomiczek71

Najlepszy polski kryminał retro tego roku...? Ja już mam swojego wielkiego faworyta! Jest nim najnowsza powieść Jarosława Sokoła pt. "Wyspa zero", która ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Doln...

@Uleczka448 @Uleczka448

Pozostałe recenzje @Rudolfina

Nikczemny narrator
RAKI NA BEZRYBIU

To bez dwóch zdań jest powieść z kluczem. Jeśli ktoś ten klucz zna, będzie mieć dużą frajdę z lektury. Tylko niektóre z występujących w książce postaci, co do zasady już...

Recenzja książki Nikczemny narrator
Błękitna godzina
ARS LONGA, VITA BREVIS

ARS LONGA, VITA BREVIS Mojemu pokoleniu nie trzeba było tłumaczyć tej łacińskiej sentencji (mówię o osobach z maturą). Dziś wydawca tej książki decyduje się przełożyć t...

Recenzja książki Błękitna godzina

Nowe recenzje

Klub Dzikiej Róży
Dzika róża
@patrycja.lu...:

"Klub Dzikiej Róży" zaprasza w progi podupadłego pensjonatu w czasach powojennych, w którym policja odkrywa zwłoki. Mie...

Recenzja książki Klub Dzikiej Róży
1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy
Tetbeszka
@patrycja.lu...:

"1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy" to debiut Aleksandry Maciejowskiej, w którym przenosimy się kilkadziesiąt lat wstecz...

Recenzja książki 1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy
Dzieci jednej pajęczycy
Pajęcza sieć
@patrycja.lu...:

"Dzieci jednej pajęczycy" przenoszą nas do świata Aglomeracji, gdzie cywilizacja próbuje utrzymać się na powierzchni za...

Recenzja książki Dzieci jednej pajęczycy
© 2007 - 2024 nakanapie.pl