Po przeczytaniu Jeżynowej zimy wiedziałam, że muszę sięgnąć po inne książki tej autorki. Jej również bardzo popularną książką są Marcowe fiołki, ale mnie wpadł w ręce Dom na plaży. I może nie tyle zachęcona tematyką, co nazwiskiem autorki, postanowiłam zagłębić się w lekturę z nadzieją, iż książka jednak nie będzie za bardzo przypominała książek Sparksa.
Anne jest młodą kobietą, która wkrótce ma poślubić zamożnego mężczyznę i spędzić z nim resztę życia. Jednak w wieczór ogłoszenia ich zaręczyn, przyjaciółka Anne Kitty oznajmia jej, że chce dołączyć do armii jako pielęgniarka. Dziewczyna nie zastanawia się długo i postanawia dołączyć do przyjaciółki. Nie spodziewa się tylko, że ten wyjazd całkowicie odmieni jej życie.
Główna bohaterka na początku mnie denerwowała. Rozumiem, inne czasy, wiele rzeczy nie wypada itd., ale bez przesady! Młoda kobieta, która tylko biernie poddaje się zasadom. Chyba jedyną spontaniczną rzeczą jaką zrobiła był ten wyjazd na południowy Pacyfik, bo niczego innego się nie dopatrzyłam. Właśnie takie jej zachowanie mnie irytowało i aż dziw człowieka bierze, że tolerowała styl życia swojej najlepszej przyjaciółki. Bowiem Kitty była zwariowaną, młodą i nieco prowokacyjną dziewczyną, która starała się czerpać z życia pełnymi garściami. Między tymi po staciami był niesamowity kontrast, widoczny między innymi na imprezie powitalnej zorganizowanej w dzień ich przyjazdu. W czasie kiedy Kitty oczarowywała atrakcyjnych żołnierzy, Anne przyglądała się tańczącym parom i myślała chyba jedynie o tym, jak dyskretnie się ulotnić.
Dom na plaży to romans, obyczajówka. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że jest oryginalny czy jedyny w swoim rodzaju. Nie, taki nie jest. Ale ma w sobie to coś, co zatrzymuje nas przy lekturze, mimo iż za romansami nie przepadamy.
Na okładce widnieje Fani Nicholasa Sparksa pokochają tę książkę. Nie jestem fanką Nicholasa Sparksa, nie przepadam za jego książki i może dlatego tej książki nie pokochałam? Polubiłam, po prostu. Podobała mi się, miło spędziłam przy niej czas, nie mogłam oderwać się od lektury.
Z rosnącym zaciekawienie obserwowałam losy dwojga zakochanych bohaterów i osoby, które chce im w tej miłości przeszkodzić. Bo zawsze znajdzie się ktoś zazdrosny, kto chce zniszczyć szczęście drugiej osoby. Choćby tej najbliższej...
Książka jest bardzo lekko napisana. Bardzo lekko i obrazowo. Z przyjemnością wyobrażałam sobie bungalow odkryty przez bohaterów, malownicze plaże i cudowne kwiaty wczepiane przez kobiety we włosy. Niesamowite barwy i krajobrazy, które na pewno zapiszą się w mojej pamięci, chociaż nigdy na tej barwnej wyspie nie byłam. W czasie czytania, aż chce się tam polecieć!
O głównych postaciach niby wiemy tyle, ile nam potrzeba, ale tak patrząc z perspektywy czasu wydaje mi się, że wiedziałam o nich za mało. Chciałabym powiedzieć, że byli oni barwni niczym rajskie ptaki, ale na tle wyspy i całej tej historii, wydają oni mi się szarymi myszkami.
Polecić Dom na plaży mogę fanom Nicholasa Sparksa, a raczej jego fankom. Książka zdecydowanie dla kobiety, ale mężczyźni jeśli chcą, to niech czytają. Na zdrowie!
Osobiście cieszę się, że tak mało Sparksa tu było, a na pewno po inne książki tej autorki jeszcze sięgnę.
Drugie spotkanie zaliczam do udanych, choć było nieco słabsze niż podczas Jeżynowej zimy.