"Ostatnia <<więźniarka>> Auschwitz",
Nina Majewska Brown
Odkąd pamiętam bardzo chciałam przeczytać tę powieść. Było to marzenie podszyte strachem wynikającym z obawy o to, co znajdę we wnętrzu książki.
Czy moja wrażliwość udźwignie ten ładunek emocjonalny?
Dziś już wiem, że nie było łatwo.
"Europa, przeorana i wycieńczona wojną, stała się tyglem zmian, biedy, kryzysu, a życie nie gwarantowało niczego ani pracy, ani stabilizacji, ani bezpieczeństwa, ani nadziei, że znowu będzie dobrze."
Przyznam, że poprzednia lektura ("Księgi wojny i miłości. Wanda") dostarczyła mi wiedzy, która bardzo dokładnie pozwoliła mi zrozumieć ówczesną sytuację. Dzięki niej miałam świetny punkt wyjścia dla wydarzeń, które miały miejsce w książce Niny Majewskiej Brown.
"Trzymaliśmy się razem, ja jako najmłodsza oczywiście byłam ich pupilkiem, ale to nie przeszkadzało nam w nawiązywaniu bliskich relacji z miejscowymi dziećmi."
Akcja zaczyna się całkiem niewinnie. Poznajemy Mimi, dziewczynę u progu dorosłości, która w nagrodę za dobre wyniki w nauce planuje udać się do Polski. Rodzice nastolatki opuścili ten kraj i osiedlili się we Francji jeszcze jak Mimi była malutką dziewczynką.
Bohaterka jest zachwycona tą podróżą, pierwszą bez obecności rodziców i w dodatku tak daleko od domu.
Pech chciał, że zaplanowano ją na drugą połowę sierpnia 1939 roku...
"Wreszcie we wtorek 15 sierpnia o siedemnastej osiemnaście docieramy na dworzec w Warszawie."
Początek pobytu w rodzinnym mieście rodziców, w towarzystwie krewnych, jest dla Mimi spełnieniem marzeń. Niestety, radość dziewczyny nie trwa długo. W miarę upływu czasu w społeczeństwie narasta niepokój, który kładzie się cieniem na szczęściu bohaterki.
"Z każdym dniem napięcie rośnie do tego stopnia, że pod koniec sierpnia powietrze wydaje się wręcz naelektryzowane strachem."
Wybuch II wojny światowej odcina Mimi drogę powrotną do domu...
"Nie mam pojęcia co dla mnie oznacza wojna."
Od tej pory jest tylko gorzej...
Przyznam, że po lekturze tej książki jestem pełna podziwu dla ludzi, których wojna dotknęła tak okrutnie. Którzy nie mieli realnego wpływu na jej przebieg, gdyż bardzo szybko zostali atesztiwani i większość czasu spędzili na bestialskich przesłuchaniach, oddając się bezsensownej i wyniszczającej pracy. Ci ludzie pozbawieni byli podstawowych racji żywnościowych i mieszkali w warunkach poniżej ludzkiej godności.
Chylę czoła przed ich determinacją, która nie pozwoliła im sie poddać w takich chwilach.
Nie wiem, ile ja sama byłabym w stanie znieść...
"Choć rozpaczamy, nie ma czasu na ciągłe użalanie się. Te, które tak robią, wydają się na straconej pozycji."
Bestialstwo obozów koncentracyjnych nie było mi obce, jednak inaczej czyta się o bezimiennych ofiarach, a inaczej historię konkretnej osoby, którą los tak okrutnie doświadczył.
Historia Mimi jest trudna i niejednokrotnie wywołuje wzruszenie, ale o takich rzeczach należy mówić. Trzeba pamiętać o cierpieniu jakiego doświadczyło tysiące ludzi, po to, by takie wydarzenia nie miały ponownie miejsca.
"Mam poczucie, że dorastając na terenie byłego obozu Auschwitz (...) stałam się jego ostatnią "więźniarką". Aby dawać świadectwo."
Bardzo podoba mi się styl autorki, który jest idealnie dopasowany do sytuacji, lekki w początkowych partiach tekstu i zdawkowy, suchy, we fragmentach dotyczących wybuchu wojny. Nina Majewska Brown nie zataja przed nami żadnych faktów dotyczących okresu w historii stanowiącego przewodni temat w książce, ale też nie epatuje nadmierną brutalnością i szczegółowymi opisami.
Przyznam, że trochę brakowało mi tu szerszego spojrzenia na wojnę, informacji o ataku Rosji na Polskę już na początkowym etapie działań zbrojnych. Jednak, zdaję sobie sprawę, że pewnie z punktu widzenia pisarki nie miały one znaczącego wpływu na wydarzenia ujęte na kartach tej książki.
W moim odczuciu to wyjątkowa i wartościowa pozycja, którą należy przeczytać.
Moja ocena 9/10.