Książka jest poważną próbą opisania języka 'Dobrej zmiany' czyli mowy, jakiej używają ludzie obecnie rządzący Polską i ich propagandziści. To ważna analiza, bo stworzono nowy język, pojawiły się nowe słowa, a starym zmieniono ich znaczenia, czasem na zupełnie przeciwne, wykonano też więcej językowych zabiegów. Powstała więc nowa nowomowa. Uważam ten zabieg za duży sukces partii rządzącej: po raz pierwszy od czasu komuny udało się stworzyć nowy język, co jest szalenie ważne, bo wiadomo od dawna, że język, jakiego używamy i w jakim myślimy, wpływa w decydującym stopniu na nasze widzenie i rozumienie świata. Komunistyczną nowomowę wspaniale opisał w paru książkach prof. Głowiński, analiza Kłosińskiej i Rusinka jest może nie tak głęboka, ale również bardzo interesująca.
Dla sporej ilości osób w naszym kraju nowy język jest jedynym objaśniającym świat, myślą w nim i mówią nim. Miałem okazję z takimi ludźmi rozmawiać, jakakolwiek dyskusja jest trudna, bo porozumienie na płaszczyźnie językowej nie jest możliwe. Niemniej poznanie tej książki pozwala chociaż ich zrozumieć. Z tym że język jest żywy, wciąż się zmienia, nowa nowomowa też, ostatnio pojawiło się na przykład piękne słowo 'eurokołchoz' nieanalizowane w książce, ale przecież została opublikowana w 2019 r.
Książka jest rozbita na ponad dwieście słów czy haseł, które tworzą rdzeń nowej nowomowy, każde analizowane z osobna. Znajdziemy tu słowa nowe (ojkofobia), słowa stare, którym przydano nowe znaczenie, czasami zupełnie inne od pierwotnego (lewak, suweren), czy automatyczne zbitki słowne: jak sędziowie to kasta, jak opozycja to totalna.
Zwraca uwagę wojenny język nowej zmiany: „W świecie tym nie ma przeciwników – są wrogowie, bo miejsce retoryki sportowej, w której są przeciwnicy, drużyny i rozgrywki (czyli retoryki charakterystycznej raczej dla polityków liberalnych), zajmuje retoryka militarna.”
Szczególnie ciekawe są przykłady zmiany znaczeń. Oto jak pan JK zareagował na białe róże niesione w demonstracji opozycyjnej: „Dziś mamy (…) nowy wielki atak nienawiści, bo te białe róże, które tam widać, to właśnie symbol nienawiści. Symbol nienawiści i głupoty, skrajnej głupoty i skrajnej nienawiści.” Co ciekawe, białe róże są od zawsze znane jako symbol miłości i radości, ale według JK w rękach opozycji stają się czymś kompletnie innym; mamy tu piękny Orwellowski przykład odwracania znaczeń symboli: to co było białe, staje się czarne i basta!
Jest tam więcej głębokich analiz, nie sposób ich omówić w krótkiej recenzji. Jedna rzecz jest dla mnie fascynująca: podobieństwo języka 'dobrej zmiany' do komunistycznej nowomowy. W książce znajdziemy parę tropów, na przykład mamy w nowym języku hasło 'Polska – bijące serce Europy', przypomina się powiedzonko z czasów stanu wojennego: 'ZOMO – bijące serce partii'. Może ktoś napisze pracę magisterską lub doktorską na temat podobieństw i różnic obu nowomów, ale jak ją obronić...
Książka jest nieco zbyt naukowa i sucha, niemniej to ważne i, prawdę mówiąc, przerażające dzieło pokazujące co się porobiło z naszym pięknym krajem w ostatnich latach.