„Normalność skrywa tajemnicę niczym skorupa żółwia jego wnętrze.”
Dzisiejsze zimy rzadko mają wymiar katastroficzny. Obecnie, śnieg, gdy spadnie, nie leży zbyt długo, a jeżeli jest, to nie ma większych problemów z zimowymi warunkami. Bywały jeszcze nie tak dawno takie zimy, gdy wszystko wokół pokryte było grubą warstwą śniegu, przez który trudno było się przebić, a do tego ziemię skuwał lodem siarczysty mróz. Takie warunki to świetny krajobraz dla osadzenia historii z dreszczykiem, czego dokonał autor książki „Osada”, której główne wydarzenia dzieją się w czasie słynnej zimy stulecia, czyli w końcówce 1978 roku.
Fabuła toczy się w dwóch przestrzeniach czasowych. Pierwsza płaszczyzna wydarzeń przenosi nas do roku 1978 w momencie, gdy w wiejskiej chacie Antczaków dziadek opowiada swoim wnuczętom o Marze, zwanej Śmierciuchą, która przychodzi zimową porą i szuka ofiary. To ją obwiniali ludzie, gdy kiedyś znaleziono po zimie ciało zabitej dziewczyny. Teraz też uważają, że conocne wycie to wina złego demona i historia może się powtórzyć. Wśród dzieciaków jest osiemnastoletni Michał, który jest narratorem tej części fabuły i robi to w pierwszoosobowym trybie. Tej zimy, na Wigilię przyjeżdża niespodziewanie do nich wujek Jan Ryś, który od 1 stycznia ma rozpocząć służbę na posterunku milicji w Jeleniej Górze, więc postanawia odwiedzić rodzinę. Nie było go tu osiem lat, więc teraz nadarza się okazja, by zawitać w rodzinne strony. Niestety wkrótce cały kraj pokrywa niespodziewanie gruba warstwa śniegu, a mała wioska pod Jelenią Górą zostaje odcięta od świata.
Autor dawkuje nam emocje, nie od razu one dają o sobie znać, poza tworzeniem atmosfery opowiadaniami ludowymi. Wszystko toczy się spokojnie i nic nie zapowiada nieszczęścia. Tylko wycie gdzieś w lesie, brak prądu i mroźny, biały krajobraz za oknem wywołują uczucie niepokoju. Wydarzenia z tamtego czasu poznajemy na przemian z tym, co dzieje się obecnie, czyli w roku 2023, gdy do komisariatu policji zostaje wezwany Jan Ryś. Teraz jest on siedemdziesięcioletnim, emerytowanym policjantem i świadkiem tego, co działo się ponad 40 lat temu. Chcą tego dowiedzieć się dwaj śledczy z Archiwum X, których tamta sprawa zaintrygowała i oczekują, że dzięki koledze po fachu uda im się to z powodzeniem wyjaśnić. Ten wątek poznajemy z punktu widzenia Jana, ale w relacji trzecioosobowej, więc wiemy co myśli, a rzucana od czasu do czasu refleksja, czy zadawane sobie pytanie, wzbudza dodatkowy niepokój.
Zima stulecia zaczęła się w rzeczywistości w noc sylwestrową z 1978 na 1979 rok, ale pan Michał Śmielak przesunął jej atak o kilka dni wcześniej, by fabuła jego thrillera nabrała jeszcze mocniejszego charakteru. Autor jest z pokolenia, który nie pamięta tamtych czasów, ale doskonale i w pełnym wymiarze, udało mu się oddać grozę panującą w zasypanej śniegiem wiosce .
„Bo łatwo jest ferować wyroki, jeszcze prościej oskarżać, ale brać za to odpowiedzialność mało kto potrafi.”
Przy okazji przedstawiania tej historii, autor zestawia ze sobą realia panujące w latach 70. XX wieku z obecnymi czasami. Wyraźnie widać różnicę zarówno w warunkach życia, ograniczonych możliwościach komunikacji, działaniach służb drogowych, a przede wszystkim policyjnych. Grozą wieje coraz bardziej z każdym powrotem do przeszłości, ale też ujawnia się poczucie tajemnicy, którą skrywa Jan Ryś.
Pan Michał Śmielak doskonale oddał atmosferę tamtych czasów, sukcesywnie budując napięcie, ale też świetnie dając odczuć, czym może być agresja tłumu wywołana przez kilku prowodyrów. Czytając jego powieść można naprawdę poczuć zimno i beznadziejną sytuację, jaka stała się udziałem bohaterów. Lodowaty chłód wkrada się nie tylko w ich życie, ale też sprawia, że można poczuć kłujące zimnem dreszcze, gdy wyobrazimy sobie to, co działo się w czasie zimy stulecia w małej osadzie. To wszystko było możliwe za sprawą bardzo wyrazistych i sugestywnych opisów, jakie autor potrafi słowami wyrazić i przekazać. Mimo prowadzenia nas mylnymi śladami, krętymi ścieżkami ludzkiej natury, zaczęłam w pewnym momencie wysnuwać swoje wnioski, które okazały się dobrym tropem, ale i tak zakończenie było dla mnie sporym zaskoczeniem, gdyż nie takiego finały oczekiwałam.
Przy recenzji książki Pana Śmielaka „Postrach”, którą czytałam kilkanaście miesięcy temu, napisałam, że „z pewnością jego nazwisko będzie dla mnie gwarancją dobrej lektury i zachętą do sięgnięcia po kolejne jego książki.” Powieść „Osada” kilka razy mignęła mi na internetowych portalach, a opis wydawał się intrygujący, więc skorzystałam z możliwości jej przeczytania. I była to dobra decyzja.
Egzemplarz książki otrzymałam od portalu Sztukater
Zimą 1978 roku świat był bliski końca. Śnieg przykrył ziemię grubą warstwą, a niektórzy twierdzili, że nawet piekło zamarzło. Tymczasem ono właśnie wtedy się obudziło. W maleńkiej wsi położonej u stó...
Zimą 1978 roku świat był bliski końca. Śnieg przykrył ziemię grubą warstwą, a niektórzy twierdzili, że nawet piekło zamarzło. Tymczasem ono właśnie wtedy się obudziło. W maleńkiej wsi położonej u stó...
Zachęcona "Wilczą chatą" Michała Śmielaka, postanowiłam iść za ciosem. Wielu z Was sugerowało mi, bym sięgnęła po "Osadę". I tak też uczyniłam. Czy to był dobry wybór? Zdecydowanie TAK. @Obrazek Fa...
"Osadę" Michała Śmielaka wysłuchałam w formie audiobooka we wspaniałej interpretacji Janusza Zadury i myślę, że to znacznie wpływa na moją ostateczną ocenę powieści, która świetnie się rozpoczyna. Da...
@meryluczytelniczka
Pozostałe recenzje @Mirka
Co kryją mury Mulberry Tales?
@Obrazek „Nie wiara wpływa na to, jakimi ludźmi jesteśmy, tylko to, jak sami postrzegamy moralność.” Kilka miesięcy temu skończyłam czytać "The paper dolls", pierw...
@Obrazek „Są słowa, które zapadają człowiekowi głęboko w pamięć.” Czasami spotykamy jakąś osobę, która wydaje się nam znajoma, ale nie jesteśmy w stanie osadzi...