„Chwila, gdy szukający wejdzie na właściwą ścieżkę i trafi na ślad, nie zawsze jest uchwytna, często w ogóle niezauważalna.”
Każdy ma za sobą jakieś doświadczenia, bardziej lub mniej miłe przeżycia, po których pozostają wspomnienia. Do tych radosnych lubimy wracać, ale nie zawsze są sprawy, które są warte pamięci i najchętniej byśmy o nich zapomnieli. Próbowała tak zrobić przez wiele lat jedna z bohaterek książki „Złodziejski spadek”, ale niestety, przekonała się, że niechlubna przeszłość wejdzie w jej obecne życie z takim przytupem.
Gdy siedemdziesięciopięcioletnia Hilda Mainwolf przyjmowała tego dnia odznaczenie krzyżem maltańskim za swoją działalność, jako zastępca burmistrza miasteczka Rastel, nie spodziewała się, że jej koszmarny sen się ziści właśnie teraz. Wprawdzie wśród gości mignęła dawno niewidziana twarz, ale była przekonana, że w tłumie nic jej nie grozi. Myliła się. Hilda znika nagle i nikt nie wie, kiedy to się stało, jak i dlaczego.
Lars Stein od ponad roku ściga mordercę swojej ukochanej siostrzyczki. Jest dziennikarzem śledczym, ale tutaj, w Rastel, znany jest jako ratownik pracujący w górskim pogotowiu ratunkowym, oraz jako barman w dwóch różnych restauracjach. Na drugi dzień po zginięciu Hildy, natrafia na ślady na śniegu po samochodach, z których jeden wyraźnie prowadzi w przepaść. Gdy schodzi poniżej drogi, dostrzega samochód córki zaginionej burmistrzyni, Elke, z którą jest też babcia Klara.
O zaginięciu ukochanej Hildy dowiaduje się Clara Lange, która pracuje, jako asystentka pisarki Marii Belojannis. Obie kobiety połączyła nie tylko praca, ale też przyjaźń. Mieszkają na niewielkiej wyspie na Morzu Jońskim, Kefalonii. Carla jest policjantką na emeryturze, pomimo młodego wieku. Musiała skorzystać z wcześniejszej emerytury po traumie, jaką przeżyła w czasie jednej ze swojej policyjnej akcji. Mieszkała wówczas w Katowicach, razem z mężem, z którym teraz jest na etapie rozwodu. Teraz, gdy dowiaduje się o zniknięciu Hildy, wyrusza do Rastel, by na własną rękę przyjrzeć się sprawie. Niespodziewanie los styka ją z dawną miłością, Larsem, z którym nie miała kontaktu od 20 lat.
Okładka książki zachęca swoją zimową scenerią, na której widać jedno ze zdarzeń, mające znaczenie w toku tego, co dzieje się wokół Hildy. Jedyną trudnością na początku było dla mnie połapanie się, kto jest kim i jakie mają wzajemne powiązania. Autorka często używa niemieckojęzycznych form, takich jak „oma”, czy „alma”, nie wyjaśniając, co one oznaczają. Można, oczywiście tego się domyślić, ale wyjaśnienie tego czytelnikom dawałoby lepsze rozeznanie.
Fabuła zaczyna się właściwie już w toku wydarzeń, gdy wiemy, że Hilda kiedyś miała na imię Lili, a za sobą ma niezbyt chlubną przeszłość. Wyraźnie czegoś się obawia od ponad 30 lat. Rozwój wydarzeń jest nieprzewidywalny, mimo że wiemy dosyć dużo już od początku, gdyż autorka ujawnia nam to w naprzemiennej, trzecioosobowej narracji z perspektywy Lili, Larsa i Carli.
„Złodziejski spadek” to książka z klimatem zimowym, pozornym spokojem, ale przy tym towarzyszy nam poczucie zagrożenia. Wyczuwalna jest małomiasteczkowa atmosfera, gdzie wszyscy niby się znają, ale okazuje się, że nie o każdym mieszkańcu wszystko wiadomo. W sensacyjny klimat wpleciony jest wątek romansu, więc nie jest to tylko i wyłącznie jednostronna opowieść kryminalna.
Fabuła obfituje w wiele wydarzeń, a tym samym dosyć dużą ilość osób i kilka wątków, co sprawia, że można mieć początkowo mętlik umysłowy, ale mimo to szybko wniknęłam w treść, śledząc kolejne zwroty akcji. Nie ma w niej brutalnych scen, czy makabrycznych opisów, ale i tak niektóre sceny są bardzo emocjonalne, zwłaszcza, jeżeli chodzi o Lili. Opisy tego, co bohaterowie czują nakreślone zostały wyraziście, więc można wczuć się w ich stan umysłu i fizycznych odczuć.
Są oczywiście dłuższe partie tekstu opisowego, odnoszące się do przeszłości poszczególnych osób, przedstawienia ich charakteru, obecnej sytuacji, oraz przemyśleń, ale one dają nam możliwość poznania ich lepiej. Tempo jest zmienne, gdyż sytuacje nie następują jeden po drugim nagle i szybko, lecz oddzielone są opisami, które mają znaczenie dla kolejnych wydarzeń. Bardziej dynamicznie jest w drugiej połowie książki, gdy wiemy coraz więcej, a wówczas napięcie i adrenalina wzrasta.
Autorka świetnie buduje poszczególne epizody i związane z nimi postacie, skrzętnie ukrywając niektóre fakty. Wiemy, co się dzieje u poszczególnych postaci, gdzie przebywają i co przeżywają. Tajemnicą jest przeszłość i to, co wydarzyło się kilkadziesiąt lat temu w życiu Hildy oraz niemal do końca nieznana jest osoba niebezpiecznego, psychopatycznego mordercy. Spędzamy w takiej atmosferze kilka marcowych dni, a konkretnie od 16 do 23 marca 2022 roku, co okazuje się być wystarczającym czasem, by wydarzyło się tak wiele.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem Zysk i S-ka
W górskiej ciszy kryją się tajemnice Hilda Mainwolf to kobieta o wielu twarzach. Zastępczyni burmistrza Ratsel, miasta na przedgórzu Alp. Lubiana i szanowana. Dziś ceniona za działalność na rzecz ...
W górskiej ciszy kryją się tajemnice Hilda Mainwolf to kobieta o wielu twarzach. Zastępczyni burmistrza Ratsel, miasta na przedgórzu Alp. Lubiana i szanowana. Dziś ceniona za działalność na rzecz ...
Bożena Mazalik w “Złodziejskim spadku” przenosi czytelników do mroźnej, tajemniczej scenerii Alp, gdzie wśród śnieżnych krajobrazów rozgrywa się dramat pełen rodzinnych sekretów i zagadek z przeszłoś...
„Złodziejski spadek” to moje drugie spotkanie z Bożeną Mazalik, wcześniej miałam okazję przeczytać książkę autorki pod tytułem: "Kryminalne zagadki Matyldy". Była to ciekawa komedia kryminalna, którą...
@maciejek7
Pozostałe recenzje @Mirka
Co posiejesz, to zbierasz
@Obrazek „trzeba wybierać swoje bitwy, nie walczyć we wszystkich.” Po tym, jak zakończył się pierwszy tom serii „Miesiące u Twojego boku” od razu zaczęłam drugą ods...
@Obrazek „Dostajemy od życia tyle, ile chcemy w nie włożyć.” Zdarzają się książki, które nie wzbudzają w ogóle żadnych emocji i nie pozostają na dłużej w pamięci. ...