Moja miłość do świata stworzonego przez W. & W. Gregory’ego jest ogromna. Zresztą, udowodniłam to, umieszczając obie pierwsze części rok po roku w zestawieniach najlepszych książek (2021 i 2022). Kiedy więc otrzymałam propozycję przeczytania tomu trzeciego, nawet przez sekundę się nie zastanawiałam. Tak oto pozycja ta znalazła się w moich rękach, a ja dzisiaj mogę Wam o niej opowiedzieć ciut więcej. Czy dorównuje ona poziomem swoim poprzedniczkom? Odpowiedź na to pytanie poniżej.
Inco i Floris powoli zaczynają wchodzić w stan prawdziwej i regularnej wojny. Na tym etapie jednak nikt nie potrafi ocenić, kto może wygrać w tym starciu. W Inco samozwańczą przywódczynią zostaje Claire Gibbondy, która wprowadza prawdziwą rewolucję - powstaje nieznany do tej chwili ustrój polityczny, a w jej głowie rodzą się kolejne pomysły, które mają jej zapewnić władzę nad całym światem. Z kolei członkowie Rady Floris absolutnie nie wierzą w to, że dziecko kapłanki Ae jest potomkiem bogini Patri. W tym wszystkim jest jeszcze Jasmin, która znalazła się w samym centrum zainteresowania - polują na nią wszyscy, a ona sama traci powoli nadzieję na ratunek i zapewnienie bezpieczeństwa swojemu synowi. Dokąd zaprowadzi ta wojna i czy jest jeszcze szansa, by zapobiec rozlewowi krwi?
Do lektury tego trzeciego tomu podeszłam z ogromną ekscytacją, ale i pewną dozą niepokoju. Choć spodziewałam się tego, że tytuł ten mnie wciągnie i z pewności nie pozostawi obojętną, to gdzieś tam tlił się strach o to, że książka ta może nie być już tak dobra, jak jej poprzedniczki. Nawet nie wiecie, z jaką ulgą mogę napisać, że absolutnie tak nie jest! Tymczas trzyma poziom, zaskakuje, wciąga i zdecydowanie zasługuje na same najwyższe noty.
Główna bohaterka po raz kolejny zachwyciła mnie swoją walecznością, odwagą i pragnieniem ochrony siebie i swojego dziecka za wszelką cenę. Jasmin jest tym typem bohaterki, która z początku nie potrafi do końca przekonać do sobie czytelnika, ale kiedy już tego dokona - tenże czytelnik jest w stanie iść za nią w sam ogień, a przynajmniej jest tak w moim przypadku. Nie zszokuję nikogo, jeśli napiszę, że jest to naprawdę świetnie wykreowana postać, prawda?
W trzeciej części Dwuświata akcja zaczyna pędzić jeszcze szybciej, choć odniosłam wrażenie, że autor pozwolił sobie tutaj na pewnego rodzaju refleksje i czas na odpoczynek od nieustannej gonitwy. Co więcej, same miejsca akcji zaczynają się zacieśniać (jeśli mogę tak to nazwać), co powoli tworzy klaustrofobiczną atmosferę – oba walczące ze sobą państwa zaczynają przekraczać swoje granice, a kto wie, czy za moment nie dojdzie do całkowitego podbicia jednego z nich? Na to pytanie odpowiedź musicie poznać już sami.
W. & W. Gregory ma bardzo dobre pióro, ale o tym pisałam już przy okazji recenzji pierwszego i drugiego tomu. Warto to jednak podkreślać cały czas, ponieważ według mnie - cały ten cykl jest dość niedoceniany, a szkoda. Dwuświat to cykl, który został szczegółowo przemyślany, a podczas lektury w mojej głowie pojawiała się raz po raz myśl dotycząca tego, jak ogromną wyobraźnię musi mieć autor – bo żeby stworzyć cały tak skomplikowany świat od podstaw i wprowadzać do niego co rusz nowe zwroty akcji i inne szczegóły, to trzeba po prostu umieć.
Lektura tej książki była dla mnie świetną przygodą i nie żałuję ani minuty przy niej spędzonej. Nigdy nie sądziłam, że książki z gatunku bardziej sci-fi czy dystopii tak mocno przypadną mi do gustu, a jak widać, po raz kolejny twórczość autora zagości w topce najlepszych powieści roku.
Jeśli poszukujecie czegoś wciągającego, angażującego i zdecydowanie zaskakującego poziomem i zwrotami akcji – to koniecznie poznajcie Dwuświat.