Końcówka tomu pierwszego True beauty sprawiła, że poczułam ogromną potrzebę poznania kontynuacji, a najlepiej by zrobić to jak najszybciej. Tak też się stało, bo już następnego poranka przystąpiłam do lektury i zakończyłam ją w tempie wręcz ekspresowym. Jednak czy była to dobra kontynuacja? O tym poniżej.
Jugyeong Lim od zawsze była wyśmiewana i wytykano jej wygląd. Zawsze czuła się odrzucona przez rodzinę i rówieśników. Kiedy już udało jej się opanować sztukę kamuflowania swoich niedoskonałości, na jej drodze staje Suho – tajemniczy przystojniak, na którego dziewczyna natyka się coraz częściej. Jest też jedna kwestia, która nie daje jej spokoju — chłopak doskonale wie, że wszystko to tylko przykrywka, a Jugyeong wygląda zupełnie inaczej bez makijażu. Czy utrzyma to w tajemnicy przed innymi? Czy sama nastolatka zdoła go powstrzymać przed ujawnieniem tej tajemnicy?
Po skończeniu pierwszej części nie mogłam doczekać się sięgnięcia po kontynuację. No i wiecie co? Mam wrażenie, że książka ta okazała się jeszcze lepsza, niż poprzednia, a jej lektura zajęła mi jeszcze mniej czasu, czego odrobinę żałuję — bo oznaczało to mniej czasu spędzonego z tymi bohaterami.
O samej głównej bohaterce nie chciałabym się znowu wypowiadać, ponieważ mój stosunek do niej nie zmienił się za bardzo na przestrzeni tego tomu. Sam Suho natomiast okazał się postacią, która zaintrygowała mnie już za pierwszym razem, a tutaj poczułam jeszcze większą ciekawość. To taki bohater, który jest raczej cichy, zamknięty w sobie, a jednak ma w sobie taki magnetyzm, który po prostu przyciąga, nawet mimo naszej woli. Uważam go za równie ciekawie wykreowaną postać i uważam za jeden z większych zalet całej historii, a w zasadzie jego obecność za taką uważam.
W tej części autorka kładzie jeszcze mocniejszy nacisk na poruszenie problematyki braku samoakceptacji oraz akceptacji ze strony innych tylko i wyłącznie ze względu na swój wygląd. Sztuka makijażu jest jedną z bardziej interesujących mnie dziedzin, a kolejne “sztuczki” makijażowe wprawiają mnie w nieustające zdziwienie i podziw, jednak... jeśli służy on zakrywaniu każdej niedoskonałości za wszelką cenę, po prostu jest mi przykro. Wychodzę z założenia, że nikt nie powinien czuć się gorszy ze względu na to, jak wygląda, dlatego też lektura niektórych fragmentów komiksu dość mocno we mnie uderzała.
Po raz kolejny – okrutnie podoba mi się kreska, jaką został narysowany ten komiks. Sama warstwa wizualna mnie zachwyca, ale i treść okazała się po raz kolejny wciągająca. Relacja między główną bohaterką a pozostałymi postaciami (w szczególności dwoma dość tajemniczymi uczniami jej szkoły) zaangażowała mnie do tego stopnia, że z niecierpliwością czekam na kolejne tomy tej historii. Czuję, że będzie się działo i z tej okazji czuję już dużą ekscytację.
Jeżeli akurat poszukujecie wciągającej historii, która być może będzie dla Was fascynującą i idealną kdramą, to myślę, że właśnie True beauty (zarówno 1, jak i 2) będzie odpowiednim wyborem.