Są takie książki, których czytanie wywołuje u odbiorcy wręcz fizyczny dyskomfort - ,,Widzialna ciemność'' Goldinga właśnie do nich się zalicza.
Droga przez mękę ma trzy części.
W pierwszej z nich poznajemy Matty'ego i jego tragiczne dzieje. Towarzyszymy mu od momentu w którym ukazał się wśród ognia ludziom, którzy go uratowali, do chwili w której po wielu różnych perypetiach - najczęściej, oczywiście, tragicznych - powrócił do Anglii. I tu się zatrzymam na chwilę, żeby powiedzieć, że Matty'ego nie da się lubić. Nawet nie można mu jakoś specjalnie współczuć - przynajmniej nie w dłuższej perspektywie czasowej - a to dlatego, że Golding uczynił go tak beznadziejnie i odrażająco innym i nieprzystającym do świata.
Wiem, że była to część kreacji tej postaci - i że tak naprawdę najprawdopodobniej chodziło o kontrastowe zestawienie Matty'ego z postacią Sophy. Pewnie też, w chwili powstania tej książki było to zestawienie odkrywcze i poruszające, ale teraz, po upływie czterdziestu czterech lat od momentu jej pierwszego wydania, ten zabieg nie jest ani uderzający, ani jakoś specjalnie zaskakujący. Bo wiecie, motyw ,,dobrego potwora'' i ,,pięknej bestii'' jest w tej chwili już tak oklepany, że trzeba czegoś naprawdę niesamowitego, żeby to zestawienie działało.
Dodatkowo niesamowicie irytującą rzeczą była dla mnie religijna obsesja Matty'ego - i nie chodzi mi tu o to, że przez większą część czasu woził ze sobą Biblię i namiętnie ją studiował. Nie. Chodzi o to, co wydarzyło się później, a więc te całe brednie o tym, jak strasznie jest grzeszny, o jakichś ofiarach składanych z milczenia i głodu... I te duchy, które widział, i które do niego przemawiały, i przygotowywały go na COŚ.
Przyznam, że to był ten fragment w którym zaczęłam poważnie wątpić w to, że ,,Widzialną ciemność'' doczytam do końca. Na szczęście w tym momencie autor ucina wątek Matty'ego i przechodzi do części drugiej poświęconej siostrom bliźniaczkom. Oczywiście, ani Sophy ani Toni nie da się lubić - jedna z nich przez cały czas zachowuje się jak niestabilna emocjonalnie nastolatka (którą, swoją drogą, przez sporą część tekstu jest), a drugiej tak naprawdę nie ma. Ten terroryzm Toni, wspomniany na okładce? Zapomnijcie o pikantnych szczegółach! To tylko chwyt reklamowy.
Sophy zaś jest tu tą wspomnianą wcześniej ,,piękną bestią'' - to kobieta, która nie ma żadnych hamulców moralnych. I można byłoby to tłumaczyć jej nieszczęśliwym dzieciństwem, brakiem matki i oziębłością ojca... ale czy naprawdę chcielibyśmy to robić? I czy w ogóle warto?
Trzecia część - zamykająca wszystko ładną klamrą pożaru - skupia wszystkie postacie w jednym miejscu. Mamy tam i Matty'ego, i Sophy z jej kochankami, i pojawia się nawet nauczyciel-pedofil pan Pedigree, którego poznajemy gdzieś na początku książki. No i Toni. Toni też wraca, ale w sumie nie wiem nawet po co. Bo wszyscy doskonale dawali sobie bez niej radę, a i ona nie odegrała jakiejś wielce znaczącej roli w finale. Poza byciem ładną statystką.
Z ognia powstałeś...
Czytanie ,,Widzialnej ciemności'' można porównać do sytuacji w której ktoś stawia Was przed wielkim kontenerem pełnym śmieci - różnych gratów, rzeczy zgniłych, cuchnących i oślizgłych - i mówi: ,,Szukaj, a znajdziesz coś fajnego. Obiecuję, że znajdziesz.''
No i szukacie, i szukacie, i przerzucacie te śmieci, i babrzecie się w tym ohydztwie, i już nawet w pewnym momencie przemyka Wam przez myśl, że nic tu nie znajdziecie, ale poświęciliście tyle czasu, i teraz głupio byłoby zrezygnować, bo może akurat pod tym rozpadającym się pudełkiem...
Sytuacji nie poprawia też styl powieści - są w niej fragmenty, które czytało mi się dobrze i szybko, ale są też takie, które brzmiały dla mnie jak zwykły bełkot (np. rozmowy Edwina i Sima pod koniec książki). Są opisy dobre i plastyczne, i są też zapiski Matty'ego, których czytanie niemal sprawiało mi ból.
Książki nie mogę polecić - bo jej lekturę uważam za stratę czasu, która tylko przypomniała mi o tym, dlaczego należę do tej grupy ludzi, którzy nie rozumieją zachwytów nad ,,Władcą much'' - ale jestem pewna, że wśród osób lubiących turpistyczne i pesymistyczne tematy ,,Widzialna ciemność'' zdobędzie jakieś uznanie.
*książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl