Kiedyś Republika śpiewała piosenkę „Mamona” w której śpiewa: „ta piosenka pisana jest dla pieniędzy”
Ta książka właśnie w tym celu jest pisana, a nie żeby coś ważnego mieć do przekazania. Zresztą to autorka w pewnym momencie sama pisze. Dużo rzeczy w niej nie rozumiem. Wybiera pracę „wolnego strzelca, czyli pracę na umowę zlecenia, a później narzeka na brak pieniędzy na starość. Wiele kobiet nie lubi sprzątać, prać i prasować, ale mało którą stać na Panią, która to będzie robić. Przyjmuję do wiadomości jej niechęć do dzieci i aborcję, to jej wybór, ma do niego prawo. Ale jeżeli to słyszę po raz dziesiąty zapala mi się czerwone światło. Pisze, że nie lubi kontaktów z ludźmi i nie ma przyjaciół, jednocześnie ma bardzo dużo do powiedzenia na temat innych. Ma pretensje do Marcina Wolskiego, że występuje w telewizji w programie publicystycznym, ale sama występuje w podobnym programie w konkurencyjnej stacji. Nie znalazłam w niej nic zabawnego. Może stwierdzenie” „My kobiety częściej niż mężczyźni tracimy kontakt z rzeczywistością.” Tak naprawdę wynudziłam się. Jakoś mało mnie interesuje, czy z mężem spała w jednym łóżku, czy osobno i tego typu rewelacje.
Ogromne rozczarowanie.