,, Zbliżało się ku nim dziecko. Ujrzeli je wyraźnie, kiedy ominęli nowo powstałą wyrwę. Chłopiec był nagi i wielokilometrowa jasność oświetlała jego postać ze wszystkich stron. "
Przed wami książka, której wydarzenia są wręcz namacalne. Rozpoczyna się opisem ogromnego bombardowania świata, gdzie tak naprawdę nie ma miejsca na jakiekolwiek życie. Miejsce to zostało starannie opróżnione pod względem dzieci i rodzin, dlatego początkowa ludzka sylwetka w ogniu bomb wydaje się być jedynie wyobrażeniem. Autor opisuje nam drastyczne sytuacje, kiedy to nawet rzeczy pod wpływem ognia zdawały się poruszać, a nie były osobą, która potrzebowała pomocy. Jego styl przekazywania swojej wiedzy, a także wydarzeń jest niemal majestatycznie wyważony, jakby wzniesiony na wyższy szczebel inteligencji. Widać tutaj poetyckie pióro, które nie używa zwyczajnych słów czy też określeń. Następnie, kiedy jakimś cudem ktoś zauważa, że to, co widzą nie jest zwidą, tylko małym chłopcem, od razu biegną mu na ratunek. Ocalenie jego określają jako zwierzęcy instynkt przetrwania, gdyż nie krzyczy, ani nie wyraża bólu, choć jego ciało jest nagie i bardzo poparzone. Ktoś ma tutaj myśli, że takie pojawienie się znikąd powinno być czymś wielkim, tylko jeszcze nie potrafi uchwycić tej myśli na tyle, by ją rozważyć i pojąć znaczenie. O chłopcu czytamy, że długo nie mówi, a kiedy zaczyna, to nie wiadomo skąd jest, gdyż nie można rozpoznać jego akcentu. On sam jest bardzo zagubiony. Wie jak okropnie wyglą...