Całe życie Ann legło w gruzach. Ta młoda kobieta, wiodła zwyczajne życie — studiowała, spotykała się z przyjaciółmi, spędzała czas z ukochanym ojcem. Ojcem, który pozostał jej po śmierci matki. Wydawało jej się, że go zna. Była pewna, że nie jest w stanie skrzywdzić muchy, w końcu był u jej boku za każdym razem, gdy go naprawdę potrzebowała. Tylko, gdy nagle do ich domu wkroczyła policja i aresztowała jej ojca, cały jej świat wywrócił się do góry nogami. Ann jest przekonana o jego niewinności. Przecież nie może być Wstążkowym Mordercą, który na przełomie czternastu lat porwał i zamordował kilkanaście dziewczynek. Sam ma córkę. Nie dałby rady skrzywdzić innej dziewczynki. Ojciec Ann nie chce współpracować z policją. Obawia się cokolwiek powiedzieć w obawie, że zostanie to wykorzystane przeciwko niemu. Ann postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Za wszelką cenę chcę udowodnić, że jej ojciec jest niewinny. Prowadząc własne śledztwo, wplątuje się w wir niepokojących wydarzeń, zagrażającym nie tylko jej życiu, ale też ludzi, których zna. Czy uda jej się odkryć prawdę? Kim jest Wstążkowy Morderca, grasujący w okolicach Berlina?
Autorka wykreowała bardzo ciekawe, skomplikowane postacie. Widać sporo włożonej pracy. Ich profile psychologiczne są przemyślane. Czytelnik odnosi wrażenie, jakby wchodził w umysły bohaterów, rozkładając je na czynniki pierwsze. Akcja powieści podzielona jest na kilka ram czasowych. Dominują rozdziały z teraźniejszości, w których Ann próbuje udowodnić niewinności ukochanego ojca. Mamy jednak również wstawki, będące zapiskami z pamiętnika Ann na przestrzeni niemal dwudziestu lat. Na czytelnika czeka również rejestr rozmowy mordercy z dziennikarzem, a także rejestr obłąkanych myśli zabójcy. Akcja jest bardzo obszerna, podzielona na wiele ram czasowych i osobowych. Przyznam, że momentami czułam się nieco zagubiona. Nagłe przeskoki, potrafią wprowadzić dezorientację, ale jednocześnie ukazać całą historię z bardzo szerokiej perspektywy.
Najnowsza powieść Romy Hausmann jest to dobrze napisany thriller z ciekawie poprowadzoną fabułą. Przyznam, że spodziewałam się innego finału. Czytając monologi antagonisty, byłam pewna, że wiem, jakie będzie rozwiązanie całej historii, ale doznałam szoku, czytając, że żadna z moich teorii nie znalazła potwierdzenia. Przyznam, że styl autorki jest dość ciężki. Książkę czyta się powoli, jak dla mnie jest sporo chaosu. Jest dużo filozoficznych przemyśleń, skłaniających do dodatkowych zatrzymań i refleksji. Powieść utrzymana jest w ciężkim klimacie. Czytelnik ma poczucie, że nad bohaterami cały czas wiszą ciemne, ciężkie chmury. Brakuje słońca, nadziei. Jest to bardzo dobry zabieg, udzielający się czytelnikowi. Jeszcze jedno zastrzeżenie, które mam do powieści to zbyt duże "szczęście" Ann podczas jej prywatnego śledztwa. Policja nie potrafiła znaleźć poszlak, a nagle zjawia się amatorka i wszystko zostaje jej podane na złotej tacy. Nie zaszkodziłoby, gdyby bardziej się natrudziła, a finalnie dałoby to znacznie lepszy efekt.
"Perfect Day" to nie tylko powieść, w której kluczowe jest odnalezienie mordercy, ale to powieść o zaufaniu, oddaniu i determinacji w odkryciu prawdy. Wielokrotnie zdarza nam się myśleć, że kogoś znamy, potrafimy przewidzieć zachowanie tej osoby, ale gdy dochodzi do określonych zdarzeń, mamy poczucie, że żyliśmy pod jednym dachem z człowiekiem, który okazał się obcą nam osobą. Jednak uporczywie wierzymy w niewinność, zasłaniamy się naszą instytucją, wspomnieniami. Wierzymy, że to my, tak naprawdę znamy daną osobę, a inni się mylą. Muszą się mylić. Kolejnym aspektem tej powieści, skłaniającym do refleksji jest żałoba. Najnowsza powieść Romy to nie tylko morderstwo, a przede wszystkim ludzka moralność.
Podsumowując, "Perfect Day" to bardzo dobry thriller z licznymi zwrotami akcji oraz nietuzinkowym zakończeniem. Jedyny minus to moim zdaniem chaos wydarzeń, wpędzający czytelnika w dezorientację. Ubiegłoroczne "Ukochane dziecko" nie było moją ulubioną książką, ale zdecydowanie "Perfect Day" wypadł znacznie lepiej. Czekam na kolejne książki spod pióra Romy Hausmann.