Nadine ma za sobą kilka ciężkich miesięcy. Spadła ze schodów, a w wyniku upadku złamała biodro. Teraz wraca do zdrowia, a krokiem naprzód ma być wielkie przyjęcie z okazji sześćdziesiątych urodzin jej matki. Matka Nadine jest znaną pisarką i obraca się w bogatych kręgach. Nadine dba o każdy szczegół wyjątkowego przyjęcia, chociaż nie do końca czuje się na siłach, aby udawać przed niemal setką gości, że wszystko jest w najlepszym porządku. Liczne kłopoty, które w ostatnim czasie spotęgowały rodzinę Nadine, dają upust właśnie w dniu tego wyjątkowego wydarzenia. Sześćdziesiąte urodziny Marilyn to nie tylko powód do świętowania, ale jest to również dzień zadumy. Trzydzieści lat wcześniej w wyniku tragicznego wypadku, zmarła młodsza siostra Marilyn. Collen była ważną postacią w życiu Nadine i do dzisiaj kobieta nie może pogodzić się ze śmiercią ukochanej cioci. Demony przeszłości powracają, a przyjęcie zostaje nawiedzone przez duchy przeszłości. Gdy Nadine wydaje się, że gorzej być nie może na terenie jej posiadłości dochodzi do morderstwa. Wszystko wskazuje na to, że szykuje się szampańska zabawa.
W powieści mamy styczność z narracją pierwszoosobową, a naszą przewodniczką po całej historii jest Nadine. Akcja powieści rozgrywa się od rana, gdy domownicy wstają z łóżek, gotowi na niezapomniane przyjęcie urodzinowe, aż do wieczora, gdy w domu zostaje znalezione ciało. Mamy również liczne retrospekcje, pozwalające poznać główną bohaterkę, gdy była małą dziewczynką, a ukochana ciocia Collen wciąż żyła. Taki zabieg pozwala zrozumieć wiele kluczowych wątków, rozgrywających się na kartach książki.
Miałam problem z kreacją postaci, a zwłaszcza Nadine. Nie potrafiłam się z nią zaprzyjaźnić i zrozumieć jej zachowania. Dziwne były również jej relacje z dziećmi. Nie rozumiałam tej infiltracji z jej strony i czasami odnosiłam wrażenie, że to oni są surowymi rodzicami, kontrolującymi, gdzie i co robi ich matka. Minusem jest to, że nie darzyłam żadnej postaci sympatią, a to jest rzadkość. Podchodziłam do nich z obojętnością.
Moim zdaniem powieść Amy Stuart nie jest thrillerem a powieścią obyczajową z dozą wątku kryminalnego. Stosunkowa spora część powieści opiera się na skomplikowanych relacjach rodzinnych i sekretach, gnębiących rodzinę od pokoleń. Autorka zbudowała ciekawą historię o skomplikowanych relacjach rodzinnych. Stopniowo odsłaniane są wszystkie karty, a skrywane przez lata tajemnice wychodzą na światło dzienne. Pierwsza połowa książki jest bardzo spokojna. Akcja toczy się swoim tempem, jest sporo wewnętrznych przemyśleń. W tym momencie poczułam się nieco znużona, ale rozbudzenie nadchodzi w momencie, gdy zbliżamy się do „wieczora”, gdy schodzą się goście. Akcja nabiera rozpędu i z niecierpliwością wyczekujemy wyjawienia wszystkich tajemnic. Powieść ma swoje dobre i złe momenty. Zdecydowanie na niekorzyść działa nieco nużący wewnętrzny monolog głównej bohaterki oraz jej niekiedy nieracjonalne zachowanie.
„Śmierć na Garden Party” to powieść idealna dla osób, które cenią sobie wolno biegnącą akcję. W swojej najnowszej powieści autorka pokazuje jak tajemnice, potrafią niszczyć człowieka od środka. Ważne jest, aby być w stanie wyjawić prawdę bez względu na to jak bolesna ona jest.
Podsumowując, „Śmierć na Garden Party” to powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Wolno płynąca akcja, ciekawa intryga, ale nieco irytujący bohaterowie to główne elementy tej powieści. Jeżeli szukacie czegoś niezobowiązującego, polecam wam tę powieść.