Pamiętam moment, gdy po raz pierwszy ujrzałam okładkę Czarnego Flaminga. Już przy tym pierwszym zetknięciu wzbudziła ona moje zainteresowanie, a gdy zagłębiłam się w opis tej pozycji - przepadłam. Podświadomie czułam, że historia Michaela wywoła we mnie mnóstwo emocji i zapadnie w pamięci. Czy moja intuicja miała rację? O tym w tej recenzji.
Michael od małego wie, że jest inny. Ma tylko mamę, a tata nie ma ochoty rozmawiać z nim nawet przez telefon. Co więcej, oboje rodzice pochodzą z różnych kultur, co ma bardzo duży wpływ na życie chłopaka. No i nie można zapomnieć o tym, że Michael od zabaw kolejnymi samochodami zdecydowanie woli zabawy lalkami Barbie. To z kolei daje mu pole do zastanawiania się nad własną tożsamością i tym, jak może być postrzegany przez innych. Czy uda mu się odkryć prawdę o sobie?
Zaczynając lekturę tej pozycji, z miejsca zostałam wciągnięta w świat Michaela i jego przeżyć. Jego początkowe rozważania na temat tego, dlaczego interesują go rzeczy, które “normalnych” chłopców raczej odrzucają, okazały się tylko początkiem całej masy przemyśleń i drogi do poznania samego siebie. To był pierwszy, ale jakże ważny powód, dla którego zaczęłam postrzegać tę pozycję jako taką ”moją” książkę.
Główny bohater zdecydowanie wzbudził moją sympatię i zainteresowanie. Michael próbuje odnaleźć się w otaczającej go rzeczywistości, choć wychodzi mu tu z różnym skutkiem. To, co najbardziej mnie w nim urzekło to to, że nie poddawał się presji narzuconej przez społeczeństwo i wciąż parł do przodu jako Michael – czyli był po prostu sobą. Z czasem oczywiście zaczęły następować liczne zmiany w jego zachowaniu, jednak wciąż widziałam w nim po prostu... jego samego, czyli takiego, jakiego poznałam na samym wstępie książki. Nie przez całą książkę było jednak tak kolorowo – podczas poznawania kolejnych sytuacji z życia głównego bohatera, z mroku wyłaniały się zarówno homofobia, jak i rasizm. Nie zabrakło tutaj również innych negatywnych zachowań, które zdecydowanie nadały całej publikacji dosyć poważnego tonu.
Książka ta została napisana wierszem. Co to oznacza? Na kolejnych stronach mamy opowiedzianą historię Michaela, ale za pomocą epiki wierszowanej, więc z góry uprzedzam, że nie każdemu taka forma przypadnie do gustu. Mimo tej mniejszej ilości tekstu na stronie, cała historia jest bardzo bogata w przeróżne przemyślenia głównego bohatera, w sytuacje, które chwytają czytelnika za serce, ale i w pewien sposób wiele uświadamiają. Po skończeniu tej pozycji poczułam coś w rodzaju satysfakcji i odniosłam wrażenie, że książka ta jest taka... pełna. Nie było tutaj miejsca na niedosyt.
Jestem zachwycona prozą Deana Atta, a Czarny Flaming był dla mnie prawdziwą ucztą. Wiem, że niektórym może wydawać się, że moje słowa są na wyrost, a książka była po prostu okej – ja jednak odnalazłam w tej historii wiele fragmentów, z którymi w pewien sposób mogłam się identyfikować. Myślę, że właśnie ten aspekt w dużej mierze przyczynił się do mojego postrzegania tej pozycji, ale no cóż - nie mam zamiaru ukrywać swoich prawdziwych odczuć.
Jeśli poszukujecie dobrej, wciągającej i pokazującej wiele wątków pozycji, to Czarny Flaming powinien znaleźć się na Waszej liście “do przeczytania” i to jak najszybciej.