„Życie wpływa na stan ducha(…), ale nie musi być zaraz bogobojne, aby było wartościowe. Wystarczy, że jest barwne i intensywne.”
Każdy chyba zna obraz Michała Anioła „Stworzenie Adama” i na pierwszy rzut oka na okładce wydaje się być jego reprodukcja. Jednak, gdy przyjrzymy się bliżej i dokładniej, można dostrzec pewne różnice. Gdy je zobaczyłam, wiedziałam, że nie będzie to nudna lektura, a raczej pełna intrygujących i niesamowitych zdarzeń. Tę wizję podsyca dodatkowo tytuł „Malarzu nasz, któryś jest w niebie” który zwrócił moją uwagę, gdyż wydał mi się niezwykle prowokujący, gdyż nawiązuje do modlitwy „Ojcze nasz”. Jednak myliłby się ten, który potraktowałby to, jako opowieść z chrześcijańskim namaszczeniem, gdyż fabuła całkowicie temu przeczy.
Postaciami, których losy poznajemy stopniowo w osobnych wątkach i których ścieżki w pewnym momencie się łączą, są dwie niezwykłe kobiety. Każda z nich pochodzi z innego środowiska, ma skrajnie odmienne poglądy i sposób życia. Łączy je jedno – malarstwo.
Amelia jest studentką malarstwa, ateistką, wegetarianką i mieszka w Sopocie. Pewnego dnia spotyka dziwnego mężczyznę, który przedstawia się, jako Adam. Ten biblijny. Widzi go najpierw, gdy klęczy przed obrazem Kossaka i modli się, a do tego jeździ na dziwnym, drewnianym rowerze, nie przyjmuje w ogóle płynów, a do tego uważa, że wszystko na świecie zostało pomalowane, a jego dalszy los zależy od tego, czy znajdzie odpowiedź na pytanie o sens życia
Justyna ma niesamowity talent malarski i niecodzienne zdolności ocierające się o zdolności paranormalne. Uwielbia malować, zwłaszcza kobiece akty, które jakby same wychodzą jej spod pędzla. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby Justyna nie była zakonnicą, a tak ma ona wciąż wyrzuty sumienia i obawy, że została opętana przez Złego. Są bowiem chwile, gdy wszystko wokół niej spływa farbą, a po trzech kwadransach wszystko znika, więc uważa, że to nie jest sprawa boska.
Książka niewątpliwie ma oryginalną fabułę z wątkami, które nie wiadomo, w którą stronę podążą kierowane wyobraźnią autora. Podążając za kolejnymi epizodami zawartymi w rozdziałach, a raczej w 32 obrazach, towarzyszyły mi różne emocje, zarówno smutek, refleksja, jak i śmiech a przede wszystkim ciekawość, dokąd doprowadzą mnie nietypowe wątki, które biegną obok siebie, by w pewnym momencie spotkać się tworząc wspólną opowieść.
„Malarzu nasz, któryś jest w niebie”, to powieść, która mieni się kolorami, gdyż malarstwo jest w niej motywem wiodącym. Pani Kunicki niezwykle barwnie maluje słowami świat realnym, w którym pojawiają się postacie z innego wymiaru, przeczące wszystkiemu, co zostało wpojone ludziom na przestrzeni wieków przez religię. Jej fabuła przywodziła mi na myśl słynne dzieło Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata” pod względem nieprawdopodobnych zdarzeń, zupełnie oderwanych od rzeczywistości.
Autor stawia wiele pytań, poddaje w wątpliwość znane dogmaty, między nad sensem istnienia, ale też tego, co przekazywane jest w Biblii, jako Słowo Boże, ukazując jednocześnie jak można na wiele sposobów interpretować przekazy zawarte na jej kartach. Powstaje refleksja - ile w niej jest boskiego przekazu, a ile tego, co wprowadzili do tej księgi ludzie, przepisujący słowa Pisma Świętego. Pokazuje, że każdy przekaz można zinterpretować na wiele sposobów i że nie zawsze to, co wmawia nam religia jest zgodne z tym, co kryje się za słowami kierowanymi do nas przez Stwórcę.
To powieść jakby nie z tego świata, niemal metafizyczna, filozoficzna, skłaniająca do przyjrzenia się światu i wartościom, które w nim rządzą, ale też poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o sens życia. Niewątpliwie jest to opowieść niestandardowa, zaskakująca, momentami kontrowersyjna, inna niż wszystkie inne, jakie do tej pory czytałam. Książka może wywołać różne reakcje, od konsternacji, poprzez oburzenie, zdziwienie aż po refleksję, ale na pewno nie da się obok niej przejść obojętnie. Ja przy niej bawiłam się świetnie i jestem ciekawa kontynuacji, bo taka z pewnością powstanie, sądząc po końcowych scenach.
Świat, w którym żyjemy, nie jest tym, czym się wydaje. Co wrażliwsi dostrzegą błędy w Boskim Dziele i pojmą, co kryje się za warstwami farby.
Poznajcie Amelię, studentkę malarstwa, oraz Justynę, zakon...
Świat, w którym żyjemy, nie jest tym, czym się wydaje. Co wrażliwsi dostrzegą błędy w Boskim Dziele i pojmą, co kryje się za warstwami farby.
Poznajcie Amelię, studentkę malarstwa, oraz Justynę, zakon...
„Oddałbym resztę tlącego się we mnie życia, aby się tam znaleźć – odparł mężczyzna z przekonaniem – Chociaż tu pod pędzlem Boga powstało zachwycające dzieło sztuki, to niestety dla mnie jest zabójcze...
Współpraca reklamowa z @dariusz.kunicki.3 "Malarzu nasz, któryś jest w niebie" Dariusz Kunicki 4/5 ⭐️ "- Twierdził pan, że to Adamowi Bóg nakazał rozwiązać swoją łamigłówkę - Amelia nie d...
ZA
@zapiski.mola
Pozostałe recenzje @Mirka
Co kryją mury Mulberry Tales?
@Obrazek „Nie wiara wpływa na to, jakimi ludźmi jesteśmy, tylko to, jak sami postrzegamy moralność.” Kilka miesięcy temu skończyłam czytać "The paper dolls", pierw...
@Obrazek „Są słowa, które zapadają człowiekowi głęboko w pamięć.” Czasami spotykamy jakąś osobę, która wydaje się nam znajoma, ale nie jesteśmy w stanie osadzi...