Jak zniechęcić się do czytania książek? Idealna recepta to, tak żeby przeczytać „Babel” Przetoczyła mnie przez kamienistą plażę, posypując na rany solą. Oczywiście to wszystko żart, ale od razu napiszę, że to książka, która wymaga od czytelnika skupienia tzn. wróć! Wymagała ode mnie skupienia i zastanowienia się nad pewnymi kwestiami. Jak trzymałam w ręku pierwsze, o czym pomyślałam to o poprzedniej trylogii autorki, czyli „Wojna makowa”. Nie czytałam opisu „Babel” nie słuchałam recenzji innych czytelników, bo chciałam sama przeżyć na spokojnie to, co czeka mnie w nowej książce Rebecca F. Kuang. Muszę być szczera, a to za sprawą początku książki. Jakoś nie był porywający, ale że nie jestem osobą, która szybko się poddaje czytałam dalej. Nie jestem w stanie opisać wrażeń, jakie towarzyszyły mi podczas czytania dalszej części, ale jedno co mogę opisać to łzy, jakie miałam pod koniec i na koniec. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co stworzyła autorka, a chodzi o takie tematy jak feminizm, nadużycia kolonializmu i władzy, nierówności rasowe i społeczne, dyskryminacja na tle rasowym, płciowym, przynależność do grupy, wyzbycie się siebie tylko dlatego, że ktoś tak postanowił i włożył olbrzymi wkład w naszą edukację.
Na ile to jest przyzwoite, a na ile w „dobrym smaku, tonie” to już kwestia indywidualna. Opisów książki jest mnóstwo, więc zachęcam do zapoznania się z nimi, a do tego, jeżeli macie możliwość obejrzeć recenzję, czy to na Instagramie w postaci rolki, czy na YouTube to sami zobaczycie, jakie emocje towarzyszyły czytelnikowi podczas czytania. Oczy, mimika twarzy nie kłamie. To nie jest książka z kategorii cudowna panna poznała księcia z bajki i żyli długo i szczęśliwe, lecz brutalna prawda o tym, w jakim świecie żyjemy oraz z czym mogła zmagać się sama autorka. Autorka w doskonały sposób łączy elementy fantastyki z elementami historii, tworząc tym samym bardzo oryginalny i interesujący świat. Ile z tego, co jest nam dane poświęcimy dla dobra ogółu, a ile dla dobra pojedynczych jednostek? Mnóstwo pytań, mnóstwo takich „a co, jeśli” bohaterowie książki spowodują, że znajdziesz w którymś z nich samą/samego siebie.
Niezwykle wykreowani idealnie pasujący do dzisiejszych czasów. Nie znajdziesz gotowej odpowiedzi na to, co Ciebie martwi, zastanawia, ale znajdziesz drogę, jaką trzeba przejść, żeby walczyć o swoje, o dobro dla kolejnego pokolenia. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, jaką rolę odgrywają tłumacze oraz jaką wielką wiedzę muszą posiadać, żeby oddać prawdziwość pierwowzoru danej pozycji, która jest przez nich przekładana, tłumaczona. Mało kto podczas recenzji oznacza tłumacza, a przecież to dzięki niemu możemy cieszyć się w tym przypadku książką „Babel”, ale to już moje małe przemyślenia, a jakie jest wasze zdanie, opinia na ten temat?
Polecam całym sercem. Według mnie „Babel” nie jest dla tych, co szukają czegoś lekkiego takiego na noc, bo tutaj naprawdę trzeba przysiąść, no chyba że tylko ja miałam takie wrażenia. Zapraszam i ciekawa jestem, jaka jest Wasza opinia na temat książki „Babel”.