Uniwersum Arkansas Leny M. Bielskiej zawiera kilka dość zróżnicowanych pod względem tematyki, a nawet gatunku, książek, a "We're just enemies" połączyło w sobie bohaterów głownie z "Pana Westa" oraz "We're just friends". Mimo że są to samodzielne historie, zalecam zapoznać się ze wszystkimi w kolejności, w jakiej zostały wydane.😊
Charlie Walker odziedziczyła po ojcu miłość do motocykli, ale niestety, nie bierze udziału w wyścigach jedynie dla własnej przyjemności. Szantażowana przez kogoś, kto był świadkiem kradzieży popełnionej przez dziewczynę, z każdym dniem cierpi bardziej.
Teraz do jej problemów dołączył kolejny - Reed West, kiedyś przyjaciel, który wziął na siebie winę, a dziś wróg, otwarcie zapowiadający zemstę.
Czy prawda w końcu wyjdzie na jaw?
Czy Charlie odpowie za swoje czyny?
Jakie konsekwencje poniesie jej rodzina?
A może ktoś wyciągnie do niej pomocną dłoń?
Uwielbiam w tej książce kilka rzeczy.
Przede wszystkim, naprawdę ciekawa fabuła. Bardzo fajny pomysł z kradzieżą i całą tą sytuacją, włącznie z jej rozwiązaniem i wszystkimi tymi prawniczymi smaczkami.
Byłam bardzo ciekawa, którą ścieżką autorka podąży i podobało mi się, że nie podążyła tą najbardziej oczywistą.😊
Sam fakt, że cały ten wątek w pewnym momencie wybił się ponad romans, bardzo przypadł mi do gustu. Pokazało to lepiej powagę sytuacji i - paradoksalnie - emocje bohaterów, które niełatwo było zgasić (również te negatywne).
Enemies to lovers, a raczej w tym przypadku mamy do czynienia z motywem hate/love - świetnie pokazane właśnie takie rozdarcie pomiędzy żalem, potrzebą bycia blisko, gniewem, a chęcią otaczania opieką, zemstą, a próbą zrozumienia, złością, a miłością.
Patrząc na całość relacji Charlie i Reeda, nie da się też nie patrzeć na ich postaci z osobna, a obie zostały bardzo dobrze napisane.
Ona wzbudzała u mnie głównie wzruszenie, było mi jej szkoda i byłam ciekawa, co się z nią stanie, jak podejdzie do sprawy i było mi autentycznie przykro, kiedy z kolejnych stron wyzierała jej rezygnacja i poczucie beznadziei. Miałam ochotę wejść do książki i ją przytulić, oczywiście nie było to możliwe, ale na szczęście wyręczył mnie Reed.
Ach, ten chłopak!
Definicja poświęcenia. Definicja oddania i czystej, młodej, niezmąconej i bezinteresownej przyjaźni i miłości.
Daliście się nabrać? Żartowałam, przecież to wróg! Albo nie. Nie powiem.😁
Tak czy siak, ja go lubię, z całym tym jego gniewem, z całym mrokiem i bólem. Mam nadzieję, że i Wy obdarzycie go sympatią.😊
I wiecie, co jeszcze mi się tu spodobało?
Pokazanie, co się dzieje po tym słynnym "happily ever after".
Mówię o rodzicach Reeda i Charlie, głównie o Williamie, który nie został "ugładzony", spłaszczony i pokolorowany. Nadal jest kanciasty i surowy, nadal popełnia błędy i miłość nie zmieniła go nagle w słodkiego misia. Nie stracił swojego charakteru i nie wymazał przeszłości poprzez ślub ze Scarlett- prawidłowo!
Jeśli tęskniliście za Cadenem i jego córką, to też się pojawią, spokojna głowa, a ja mam nadzieję, że wkrótce jeszcze lepiej poznamy Mac i resztę bohaterów, bo przysięgam, że z
Każdy kolejny ciekawi mnie bardziej.😁
8/10!