Avatar @mhennels

Margerytka

@mhennels
15 obserwujących. 28 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 3 lat. Ostatnio tutaj 3 dni temu.
mvrgerytkv
Napisz wiadomość
Obserwuj
15 obserwujących.
28 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 3 lat. Ostatnio tutaj 3 dni temu.

Blog

wtorek, 16 marca 2021

Wojny magazynowe

Wchodząc do pokoju mojego brata, wydzielonego z części strychu, doznaje się uczucia wejścia do nory Hobbita. Mniej więcej. Skrzętnie pochowane starocie i skarby po wyprawie Bilbo Bagginsa postanowiły jednak wyjść w tym osobliwym miejscu na światło dzienne. Klucze nasadowe (do ciągłego grzebania przy deskorolce), mała kolekcja zapalniczek, rozjarzony wszelkimi kolorami komputer gamingowy. Do około stery ubrań, niekoniecznie czystych, a na środku prowizoryczna szafa z Ikea. Centralny element - wiszące na ścianie krawaty, cała kolekcja.

Powód wizyty w tym przepełniony dziwnymi rzeczami pokoju? Montaż szafy.
Podejście nr 2.
W składzie: ojciec informatyk aka złota rączka aka obecnie twórca mebli z białej płyty oraz córka, nieporadna studentka, ciągle upuszczająca śrubki.
Czas pracy: zaskakująco długi.

Wczoraj chłopcy zaczęli już większość montażu. Biała bryła bez drzwi jawiła się na końcu ciemnego pokoju. Czekała na śmiałka chcącego dokończyć dzieło.Wyżej. Nie, jednak niżej. Podaj śrubokręt. Gdzie jest taśma? Dźwięk odkurzacza. Pracę umilał plączący się pod nogami kot. Imbir.

W pewnym momencie kucnęłam, by przyjrzeć się dokładniej temu, co skrywała długa szafka pod ścianą ze skosem. W miejscu opartej ręki pozostała czystsza plama. Cały blat skrył się pod naprawdę grubą warsztą zabrudzenia.

Cindy w Wojnach Magazynowych: Canada powiedziała ostatnio: "Tylko kurz i nic nie widać". Nie znalazłam do teraz trafniejszego określenia, opisującego pomieszczenie, jakim był pokój Dżej-Dżeja.
Tagi:
#pokoj#szafa#wojnymagazynowe
poniedziałek, 15 marca 2021

Zakupy internetowe

Zadowolona z siebie zamówiłam linkę treningową dla psa. Dla konia. Czarna, zwykły sznurek, 5 metrów długości, idealna do tzw. pracy z ziemi, cholernie popularnego zjawiska w social mediach.

Każdy musi pokazać pracę z ziemi, jeśli chce się zaliczać do ekskluzywnego grona ludzi, którzy pracować tak umieją. Czy tak jest, ciężko określić. Ilość pourywanych lin, zerwanych halterów i obdartych koni mówi sama za siebie.

Do rzeczy. Zakup owej linki stał o tyle pod znakiem zapytania, o ile nie dało się znaleźć różowej. Różowa najważniejsza, jeśli chce się dopełnić pięknego obrazka idealnej pańci, idealnego konia i... szmatoholizmu jeździeckiego. Różowej nie było, chodźże Gośka na kompromis i kup czarną.

Czarną zamówić było dosyć łatwo. Każdy sklep i firma oferują ten jakże "neutralny" kolor. Po wyborze koloru i długości (5, 10, 15 metrów, to nie przelewki) czas na zapłatę. Blik. I gotowe. Prawdopodobnie będzie w poniedziałek, bo weekend tuż tuż.

Poniedziałkowe nudności zajęciowe przerywa piknięcie SMSa, Gmaila i nie wiadomo jeszcze czego. Zewsząd pojawia się powiadomienie - TWOJA PACZKA INPOST CZEKA... bla, bla bla i tak dalej.

Zajęcia od 9.00, półtorej godziny. 10:33, no czemu dalej gadasz? Gadała jeszcze kolejne dwie minuty. Szybkie rozłączanko z Teamsa, akcja ewakuacja i na rower. Toż to prawie półtora kilometra w dwie strony, wyrobić się jakoś uda. Następnie wykład z historii kultury książki, obowiązkowy w teorii tylko, bo obecności nikt nie sprawdza.

No dobra, paczka po trudach i boleściach odebrana. Nóż kuchenny poszedł w ruch, rozcięcie delikatnie paczki. Wyciąganie wyczekiwanego przedmiotu i... akceptacja przegrania i porażki na tle zakupów internetowych. Cienkość linki odpowiednia co najwyżej dla pekińczyka. Koń raczej nie będzie chciał współpracować na sznureczku cieńszym, niż mały palce u dłoni.

No jak tu nie zwariować. Zakupów internetowych się zachciało.

Tagi:
#zakupy#internet
niedziela, 14 marca 2021

Poranna sprzeczka z dzikami

Dzień jak codzień wcale nie oddaje tego, czym jest stajenna rutyna.

Jak każdego ranka:
  1. zalać trawokulki, dodać leki, podać koniowi śniadanie;
  2. otworzyć bramę, sprawdzić stan wody;
  3. obejść pastwisko, sprawdzając ogrodzenie;
  4. wrócić do koni, zdjąć snopowiązałkę z balota.

Tyle że dzień jak co dzień oznacza ciągłą walkę o życie, chociaż to spore przesadzenie. Dwa dziki, małżeństwo jak mniemam, zrobiło sobie nocleg w apartamencie królewskim - największej połaci rozwiniętego siana w lasku tuż za ogrodzeniem. Zbudzone nieprzyjemnymi dźwiękami tzw. stajennego poranka, wstały ociężale by zobaczyć, kto też postanowił wyrwać je z błogiego snu. Ta wariatka od koni i ta druga, z psem. Spokojne oddalenie się od źródła jazgotu.
Zatrzymanie. A może by tak wrócić? Strzał ostrzegawczy chyba jednak przekonał lokatorów o opuszczeniu apartamentu.

Konie były bardzo niezadowolone. Zapach, jaki po sobie pozostawiła osobliwa para nie pasował do ich kanonu zapachu akceptowalnych. Prychanie, obskakiwanie balota dookoła. Niepewna próba podejścia i gryźnięcia źdźbła. Od wczoraj straciło cały wspaniały aromat świeżo zaczętej belki. Jakoś można to przeżyć, ale ta sprzeczka z rana... pięć minut później konie nie pamiętały o sytuacji i spokojnie zaczęły przeżuwanie.

Czas na punkt 3 z rutynowej listy. Tuż za białą taśmą Nico, nadworny kozioł (sarna) urządził sobie z Dianą i Daisy poranną drzemkę. Pięknie zwinięte w kłębki, cztery albo i pięć szarych plamek z białymi ogonkami. Przyglądały się zainteresowane, ale całkiem przestały odczuwać strach do swoich sąsiadów zza Dużego Płotu. Nie było czego. Wiedziały, że mogą bezpiecznie dalej obcować z końmi.

Wrócić do punktu 4 i wrócić na śniadanie. 7:58. Wyjątkowo wolny obchód.
Każdy dzień jak codzień uczy, że jest inny.
Tagi:
#dziki#poranek#rutyna#stajnia
sobota, 13 marca 2021

Notatki studenta INiBu

11:00
Zielony zeszyt do Klasyfikacji piśmiennictwa i języków informacyjno-wyszukiwawczych. Co to w ogóle znaczy? Dopiero piąta strona. To będzie ciężki egzamin. Klasyfikacja piśmiennictwa - definicja. Długa jak cholera.

Ze względu na zastosowanie klasyfikacji zozróżnia się...
Zozróżnia? Czemu nigdy nie mam zmazywacza!
...rozróżnia się dwa podstawowe rodzaje: klasyfikacje biblioteczne i klasyfikacje bibliograficzne.
Dwie krzywe kolumny, różowy nagłówek. Jedna służy do organizacji kolekcji książek na półkach, druga porządkuje spisy w bazach danych. Da się zrozumieć.

12:30
Językoznawstwo trafiło do zeszytu wspólnego. Każdy kolor oznaczał inny przedmiot. Oczywiście kolor bardziej lubiany przypadł przedmiotowi bardziej znośnemu. Językoznawstwu przypadł kolor zielony. A właściwie morski. Przy przeglądaniu kartka postanowiła się ewakuować ze skoroszytu. Jaki to ból.
Leksem. Tak, na tym haśle zaczęły się zajęcia. Jedna strona odręcznych notatek piórem wiecznym. Ile można. O, czas na schemat.
Błękitne linie zakreśliły relacje paradygmatyczne. Różowe skupiły się wokół relacji syntagmatycznych. Że niby ja mam te nazwy zapamiętać?

Kompetencja - wrodzona zdolność tworzenia i rozpoznawania zdań poprawnych gramatycznie.
Pięć minut rozmyślań nad tym, czy ma się taką zdolność, czy też nie. Konkluzja? Nie nadeszła.

17:45
Kolor różowy. W końcu! Filozofia.Klasyczny okres filozofii greckiej. Sokrates, Platon i Arystoteles. Znane z liceum zacne grono. Sofiści. Ich poglądy? Świetne.

Relatywizm poznawczy - prawda jest zależną od punktu widzenia, każdy widzi wszystko inaczej, więc każdy będzie postrzegał inaczej prawdę.
O, złota prawda. Na myśl przychodzi jeździectwo. Po co wzywać kolejnego trenera... jeden nie wystarczy? Nie, nie moja droga. A co z relatywizmem poznawczym? Twój trener patrzy na ciebie kolejny rok. Nie widzi drobnych szczegółów i błędów. Inny je wyłapie!

Na koniec życiorys kolejnego Ateńczyka.
Tagi:
#filozofia#notatki#student#bibliotekoznawstwo#jezykoznawstwo
piątek, 12 marca 2021

Tabliczka z laminatu

Deszcz przestał padać, wyszło lekkie słońce. W końcu, w końcu można wykorzystać drobną chwilę na zmianę stajennej tabliczki. Małe wkręty (?), czy też śrubki, wkrętarka no i oczywiście "gwóźdź" programu - zalaminowana grafika własnego autorstwa. Koń w czerwonym komplecie, na szarym tle i napis. Dumne imię Dąbrówka. Koń wielkopolski. Pod spodem jeszcze data urodzenia i rodzice.

Przebrnięcie od domu do stajni przez góry błota nie jest takie łatwe w byle jakich laczkach. No, Pumach. Niestety termobuty przed sekundą skonały i dokonując ostatniego tchnienia, rozpadły się na wiele kawałków w przedpokoju.

Najpierw odkręcić dwie śrubki ze starej tabliczki. Napis "Tundra", ale nic po za tym, bo wszelkie dane konia się zmazały wraz ze zmianami warunków atmosferycznych. Ostrożne podniesienie laminatu z zielonego żłobu. Nic nie kosztowało zrobienie tej grafiki, a jaka cenna. Z największym namaszczeniem przytwierdzenie jej do ściany boksu zajęło więcej, niż by się człowiek spodziewał. Jedna śrubka, po niej kolejne koleżanki. Cholera. W jednym boku strzelił plastik. Oby tylko przy większych wiatrach nie oderwało tabliczki. Dumne patrzenie na własne dzieło, zerwał się okropny wiatr.

A tak, jeszcze relacja na Instagrama. Jeszcze nie odruch warunkowy, ale jednak gdzieś z tyłu głowy się kłębi. Zdjęcie jedno, od przodu, zdjęcie drugie od boku. Może jeszcze jakieś artystyczne? Czy na pewno mam wszystkie wkręty w kieszeni? Nie byłoby dobrze, gdyby jakaś samotna śrubka wbiła się wierzchowcowi w kopyto.
Przeliczenie śrubek.
Tak, cztery, dokładnie tyle, ile być powinno.
Można wracać do domu.
Tagi:
#stajnia#kon#jezdziectwo
© 2007 - 2024 nakanapie.pl