Przeczytane
Biblioteka domowa
Do wymiany, sprzedania, oddania
przeczytane 2017
Błyski, czyli luźne, często niepowiązane z sobą notatki (choć zdarzają się ciągi kilkuzapiskowe na określony temat), będące próbą zapisania spostrzeżenia, skojarzenia, myśli, czyichś słów, z jakichś względów ważnych w danym momencie dla autorki, towarzyszyły Julii Hartwig chyba przez cały okres jej twórczości literackiej. Często były dodawane do kolejnych wydawanych zbiorów wierszy. W formie odrębnych publikacji ukazały się dopiero w 2002 roku w zbiorze pt.: „Błyski” (nominacja do Nagrody Literackiej „Nike”), w 2004 roku wydany został tomik „Zwierzenia i błyski”, a w roku 2008 – „Błyski trzecie”.
W moje ręce trafiły „Zwierzenia i błyski” z 2004 r. Czytając je przypominałam sobie „Lapidarium” R. Kapuścińskiego i moje wrażenia okołolekturowe. Teraz też większość myśli zapisanych przez poetkę miała ciąg dalszy w moich przemyśleniach, próbach określenia przeze mnie danego zjawiska, czasami argumentów uzasadniających moje „nie”. I, po raz nie wiadomo który, zdziwienia, że wśród nas są osoby, które w niezauważalnej przez większość zwyczajności, widzą niezwykłość wartą poświęcenia jej uwagi.
Julię Hartwig cenię za jej wiersze. Trudno porównywać wiersze i zapiski autorki (a może nie? może dla wrażliwej poetyckiej duszy i ogromnego talentu, opisanie czegoś wierszem czy błyskiem ma te same źródła?). Wiersz, który w trakcie czytania przyciągnął moje myśli, emocje, zadziwienia - zazwyczaj żyje we mnie jeszcze długo. Często zdarza się, że wracam do niego, by kolejny raz ...