(..) Trwa praca pamięci, poetka przywołuje osoby i zdarzenia ze swego długiego życia, ale też zapisuje epifanijne momenty zachwycenia, głębokiego duchowego spokoju, przebłysków innego, boskiego może, wymiaru. Raz jeszcze jawi się Julia Hartwig jako spadkobierczyni największych osiągnięć polskiej poezji XX wieku. A zarazem ktoś, z czyimi wierszami – niech zaświadczą ci, którzy ustawiają się na jej spotkaniach autorskich w długich kolejkach po autograf – po prostu lepiej jest żyć.
Andrzej Franaszek